O zmianie władze spółki poinformowały podczas spotkania z komisją zdrowia 2 marca.
- Urovita na chwilę straciła płynność finansową. Niestety personel praktycznie nie dostał od nas całych wypłat za grudzień i za miesiące kolejne również - mówił Lesław Polański, wiceprezes Urovity. - Dłużej niż do końca marca prowadzić tego oddziału nie możemy, nie chcemy się dodatkowo zadłużać... - dodał.
Ta decyzja oznacza, że bez pracy zostanie prawdopodobnie około 60 osób. Porodówka, decyzją prywatnego właściciela, przez 3 miesiące nie będzie przyjmowała chorzowskich pacjentek. Pierwotne ustalenia z Urovitą zapewniały ciągłość pracy porodówki.
Tymczasem w Zespole Szpitali Miejskich trwają przygotowania do uruchomienia oddziału w ramach publicznej placówki. Realną datą jego otwarcia jest 1 lipca. Do tego terminu mają zostać wykonane niezbędne prace remontowe, a przede wszystkim, zapewniony kontrakt z NFZ.
Dyrekcja ZSM deklaruje też przejęcie personelu Urovity, pracującego na likwidowanych oddziałach, wraz z rozpoczęciem działalności nowej porodówki. Gdyby Urovita działała zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami działalność położnicza w Chorzowie płynnie przeszłaby do ZSM na przełomie czerwca i lipca.
- Być może tego całego problemu nie byłoby, gdyby Urovita do 15 grudnia złożyła plan rzeczowo-finansowy i postarała się o nowy kontrakt z NFZ. Niestety spółka, w mojej ocenienie, nie jest wiarygodnym partnerem do negocjacji, dlatego o cesji nie może być mowy. Przejęcie oddziału w ramach cesji mogłoby się wiązać z przejęciem wszystkich ewentualnych zobowiązań spółki. Szpital, ale też miasto, zwłaszcza w czasach pandemii koronawirusa, nie może sobie na to pozwolić - tłumaczy Mariola Roleder.
Prezydent Chorzowa zwrócił się do dyrektora Zespołu Szpitali Miejskich o rozważenie możliwości wcześniejszego zatrudnienia osób będących w najtrudniejszej sytuacji rodzinnej. Tymczasowo osoby te pracę mogłyby znalazeźć na innych oddziałach.










Napisz komentarz
Komentarze