Wczoraj do gry wkroczyły kolejne drużyny. Kibice byli niezmiernie ciekawi postawy Niemców, a także Brazylii, uznawanej za głównego faworyta trwających mistrzostw. Rosyjski turniej przyzwyczaił nas do niespodzianek, nie inaczej było w niedzielę.
GRUPA E: Kostaryka – Serbia 0:1 (0:0)
Te spotkanie zainaugurowało wczoraj dzień futbolowych zmagań. Oczy zwrócone były przede wszystkim na reprezentację Serbii, która dysponuje naprawdę dobrym składem. Takie nazwiska jak Branislav Ivanović, Aleksandar Kolarov, Dusan Tadić, Sergiej Milinković – Savić, Nemanja Matić czy Adem Ljajić pozwalają kibicom liczyć na sprawienie niespodzianki przez ich ulubieńców, podczas turnieju. Kostaryka na poprzednich mistrzostwach zaprezentowała się z bardzo dobrej strony, dlatego nie należało skreślać zawodników z Ameryki Środkowej. Mecz pokazał jednak całkowitą dominację Serbów. Szturmowali oni cały czas bramkę strzeżoną przez Keylora Navasa. Brakowało jednak odpowiedniego wykończenia. Problemy swojej drużyny postanowił rozwiązać Kolarov. Sędzia po faulu Guzmana podyktował rzut wolny. Do jego wykonania podszedł wspomniany defensor AS Romy. Serb dokładnie przymierzył i nie dał najmniejszych szans Navasowi. Taki wynik utrzymał się do samego końca spotkania. Pozostaje liczyć na to, że Serbia w kolejnych spotkaniach jeszcze bardziej rozwinie swój potencjał.

GRUPA E: Brazylia – Szwajcaria 1:1 (1:0)
Na ten moment czekali nie tylko kibice Brazylii. Canarinhos zostali okrzyknięci przez media głównym faworytem do zdobycia Pucharu Świata. Ekipa prowadzona przez Tite, już w eliminacjach pokazała na co ją stać. Pierwszą przeszkodą na drodze do upragnionego mistrzostwa została drużyna Szwajcarii. Wielkie reprezentacje miały już w Rosji spore problemy odnośnie osiągnięcia zakładanego, pozytywnego rezultatu. Podobnie było z Brazylią. Gracze z „Kraju Kawy” od początku chcieli zdominować rywala, ale wiele zagrań było niedokładnych. Bardzo ograniczony w swoich poczynaniach był Neymar. Gwiazda PSG była starannie pilnowana przez Valona Behramiego, który kilkukrotnie udowodnił swojemu oponentowi, że futbol to twarda gra dla prawdziwych mężczyzn. Arbiter natomiast nie reagował na „nurkowanie” i wymowny wzrok Brazylijczyka, który dodatkowo skupiał na sobie uwagę ze względu na nową, a zarazem ekstrawagancką fryzurę. W końcu jednak Canarinhos dopięli swego i wyszli na prowadzenie. Stało się to za sprawą Philippe Coutinho. W 20. minucie Marcelo dośrodkował w pole karne. Piłkę wybijał Steven Zuber, ale Szwajcar podał wprost pod nogi Coutinho. Były gracz Liverpoolu fantastycznie zawinął piłkę na prawą nogę i oddał fenomenalny strzał, po którym piłka wylądowała w siatce. Helweci grali bez większego przekonania, a z biegiem czasu Brazylia „zaraziła się” takim nastawieniem. Mimo wszystko dosyć niespodziewanie w 50. minucie szczęście uśmiechnęło się do Szwajcarów. Shaqiri dośrodkował z rzutu wolnego, a Steven Zuber w ramach rehabilitacji za straconą bramkę, wyskoczył do futbolówki i strzałem głową skierował ją do siatki. Brazylijczycy rozpaczliwie próbowali ratować wyniki, ale albo razili niedokładnością, albo udanymi interwencjami popisywał się dobrze dysponowany tego dnia Yann Sommer. Tym samym Canarinhos dołączyli do grona największych reprezentacji, którym już na samym początku powinęła się noga.

GRUPA F: Niemcy – Meksyk 0:1 (0:1)
Wszyscy zastanawiali się nad tym, jaka będzie forma aktualnych Mistrzów Świata. Joachim Loew zaskoczył już swoimi decyzjami podczas powołań. Największą kontrowersję wzbudził brak powołania dla Leroya Sane, który w barwach Manchesteru City rozegrał najlepszy sezon w swojej karierze. Drugą sportną kwestią była obsada bramki. Manuel Neuer przez cały sezon leczył kontuzję, natomiast Marc-Andre Ter Stegen prezentował fantastyczną postawę w barwach Barcelony. Mimo tego w wyjściowej jedenastce zobaczyliśmy zawodnika Bayernu Monachium. Niemcy od pierwszego gwizdka miały problem z właściwym wejściem w mecz. Nie można było tego powiedzieć o Meksykanach, którzy imponowali fantastycznym przygotowaniem kondycyjnym i szybkościowym. Kontry w wykonaniu reprezentantów kraju Azteków były wręcz zabójcze, a gracze Die Mannschaft kompletnie sobie z nimi nie radzili. Problemem Meksyku było jednak wykończenie, gdyby te było lepsze, to bylibyśmy świadkami prawdziwego pogromu. Zasłużona i jak się okazało jedyna bramka w tym spotkaniu padła w 35. minucie, po jednym ze wspomnianych kontrataków. Javier Hernadez pognał z futbolówką w kierunku niemieckiej bramki. Popularny Chicharito wymanewrował obrońców, a następnie doskonałym podaniem obsłużył Hirvinga Lozano, którzy przełożył sobie piłkę na prawą nogę i pewnym strzałem umieścił ją w siatce. Reprezentacja Joachima Loewa próbowała odmienić losy spotkania, ale w ich grze widoczny był brak odpowiedniej dynamiki. Dodatkowo do samego końca nasi sąsiedzi byli nękani kontrami Meksykanów. Wiele okazji zmarnował Miguel Layun, który strzelał bardzo niecelnie. W każdym razie, El Tiri wprawili w zachwyt swoich fanów i dzięki temu zwycięstwu wymazali im z pamięci niesmak pozostawiony po „aferze basenowej”.
DZISIAJ:
GRUPA F:
Szwecja vs Korea Płd. – 14:00, Nowogród
GRUPA G:
Belgia vs Panam – 17:00, Soczi
Tunezja vs Anglia – 20:00, Wołgograd










Napisz komentarz
Komentarze