Świetny futsal, ogromna dawka emocji, wiele sytuacji pod obiema bramkami i skuteczność gospodarzy – tak w skrócie można opisać poniedziałkowy mecz. Drużyna Clearexu wygrała piąty ligowy mecz z rzędu. Warto podkreślić, że ostatnio chorzowianie wygrali na własnej hali z ekipą z Bielska-Białej ponad cztery lata temu, 22 listopada 2014.
W pierwszych minutach meczu przeważali goście, raz po raz sprawdzając umiejętności bramkarskie Rafała Krzyśka. W 11. minucie chorzowskiego bramkarza uratował słupek. Trener Mirosław Miozga poprosił o „czas”, a to pozwoliło zmienić obraz gry. Do końca pierwszej połowy stroną dyktująca warunki na boisku był już Clearex. Kibice obejrzeli kilka szybkich akcji chorzowian i parę potężnych prób „artyleryjskich” Macieja Mizgajskiego. Nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu, choć kilka razy było naprawdę blisko.
Pierwsze pięć minut drugiej części musiało wstrząsnąć mistrzem Polski. Gospodarze zdobyli bowiem szybkie dwa gole. Najpierw wysuniętego bramkarza gości sprytnym uderzeniem przelobował Mikołaj Zastawnik, potem mocno strzelił Sebastian Leszczak i piłka po delikatnym rykoszecie wpadła do siatki. Goście za wszelką cenę starali się zdobyć bramkę kontaktową, nacierając na swoich rywali. Podopieczni Mirosława Miozgi próbowali natomiast kontr, a momentami strzałów do pustej bramki, bo od 33. minuty Rekord grał bez golkipera.
Bardzo blisko podwyższenia prowadzenia byli Mizgajski i Robert Świtoń. Pod koniec spotkania gospodarze mieli powody do obaw, ponieważ mieli już na koncie pięć fauli. Do końca spotkania byli jednak uważni i popełniali bardzo mało błędów, co pozwoliło im utrzymać korzystny wynik do ostatniej syreny. W tym sezonie hala Clearexu pozostaje więc niezdobyta.
Clearex: Rafał Krzyśka – Szymon Łuszczek, Mikołaj Zastawnik, Krzysztof Salisz, Tomasz Golly – Maciej Mizgajski, Mariusz Seget, Adam Wędzony, Sebastian Leszczak oraz Wadim Iwanow, Robert Świtoń.
Źródło: Clearex Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze