Dotychczasowe Twoje występy można uznać za bardzo udane. Spodziewałaś się takiego początku sezonu?
Zawsze przed rozpoczęciem sezonu mam cichą nadzieję, że rozpocznę go tak, jak sobie zaplanowałam. Tak też było tym razem. Pierwszy start to zawsze wielka niewiadoma. Wiedziałam co prawda, że sezon przygotowawczy przetrenowałam znakomicie, bez większych kontuzji i chorób, a to jest bardzo ważne, ale przecież każda zawodnicza trenowała tak samo, dając z sobie 100 procent, szukając drobnostek, które pozwolą zyskać cenne sekundy w trakcie zawodów. Dlatego z niecierpliwością czekałam na pierwszy start i jak się okazało, ten sprawdzian wyszedł mi całkiem dobrze. Teraz trzeba walczyć dalej. Najważniejsze, że każdy start daje mi punkty, a można powiedzieć też, że regularnie zaczynam plasować się w pierwszej „20” i „10”.
Przed sezonem mówiłaś, że przede wszystkim chciałabyś przez cały sezon prezentować równą formę. Początek sezonu 2018/2019 zapowiada, że tak może się stać.
Drugie miejsce w zawodach Pucharu Świata to świetny rezultat, jednak po tym wyniku byłam ciągle ciekawa co będzie dalej. Czy będę tą Monią, która ma jednorazowy wyskok czy jednak jestem przygotowana na to, żeby móc walczyć na każdym starcie? Póki co grudzień wyglądał bardzo dobrze pod tym kątem. Teraz po przerwie świątecznej mam takie same emocje co przed pierwszym pucharem czyli co to będzie, ale dzięki temu do każdego startu podchodzę zmotywowana i „na nowo”.

W poprzednich latach nie mogłaś się pochwalić taką inauguracją. Coś zmieniło się w przygotowaniach?
To prawda... Wydaje mi się jednak, że jest jeszcze za wcześnie na wyciąganie wniosków, na analizy. Na to przyjdzie czas po sezonie, a wszelkie przemyślenia, będą omawiane wspólnie moją z trenerką. Jedno wiem na pewno... o wszystkim decyduje wiele czynników.
Jak współpracuje Ci się z Nadią Bilovą?
Dużo słyszałam na temat jej pracy, systemu i wymagań, ale nigdy wcześniej nie miałam okazji z nią trenować. Jednak opinie, to nie to samo, co realna współpraca. Jestem bardzo zadowolona z naszej współpracy i nie chodzi tutaj tylko o wyniki, ale o ludzkie podejście, bo wbrew pozorom, zawodnik to przede wszystkim człowiek, który ma uczucia, lepsze i gorsze dni, potrzebuje rozmowy i wsparcia w różnych momentach sezonu, a także po jego zakończeniu.
Przed rozpoczęciem przygotowań do sezonu, miałyście dość długi czas na regeneracje. Jak Ty spędziłaś ten czas?
Jedyne taki zagraniczny wyjazd miał miejsce na weekend do Mediolanu. Większość czasu spędziłam w domu na Śląsku. Jak większość wie, a jeżeli nie to teraz już wie, że jestem typem domownika i lubię spędzać czas z rodziną. Czasu było na to sporo, bo do treningów wróciliśmy w sezonie poolimpijskim dopiero w czerwcu, a z reguły przygotowania rozpoczynamy w maju. Wydaje mi się, że ta przerwa spowodowało to, że jadąc na obóz, aż chciało się trenować. „Czułem głód” treningu, głowa była spokojna i chęci do pracy nie brakowało.
W kadrze seniorek po zakończeniu kariery przez Weronikę Nowakowską to Ty jesteś liderką mocno odmłodzonej kadry. Czujesz ciężar wyniku reprezentacji na swoich barkach?
Spodziewałam się, że to właśnie ja będę tą osobą, na której może wisieć ten ciężar. W pewnym stopniu się na to przygotowałam, ale nie lubię określenia „liderka kadry”, dlatego nie przyklejam sobie tej łatki i robię swoje.
Czy pomagasz w jakiś sposób młodszym koleżankom. Dzielisz się wiedzą, doświadczeniem?
Jeśli występuje taka konieczność to jak najbardziej służę pomocą... Wiem sama po sobie ile można nauczyć się od kogoś, podglądając i słuchając rad. Ale nic na siłę. Jeśli widzę, ze ktoś rozumy pozjadał to wole sobie zostawić te doświadczenia dla siebie. Czasami muszę „ugryźć” się w język, żeby czegoś nie powiedzieć. Nie wiem czy dziewczyny czegoś źle nie odbiorą jako atak w ich kierunku czy robienie po złości. Jeżeli jednak jest taka możliwość, a druga osoba jest otwarta to jestem bardzo chętna do pomocy.

Twój początek sezonu spowodował, że większa ilość kibiców dowiedziała się o Tobie. Odczuwasz większe zainteresowanie swoją osobą w mediach czy przez kibiców?
Tego nie da się nie zauważyć. Poniekąd dla takich osób to robimy. Gdyby nikt nas nie oglądał i nie liczył na nas, to nie bolałyby nas słabsze występy, krytyka i opinia ludzi. Kiedy osiągamy sukcesy, również nie przechodzi to bez echa, co jest bardzo miłe, ale cieszy mnie przede wszystkim to, że dzięki naszym dobrym wynikom, biathlon staje się coraz bardziej popularny, a my rozpoznawalni, dzięki czemu nie musimy już tak często tłumaczyć, co trenujemy.
Co jest kluczem do sukcesu w tym sezonie?
Klucz - szybkie i bezbłędne strzelanie plus wybitny bieg nic innego niż zwykle. Poziom jest wygórowany więc trzeba być przygotowanym pod każdym katem.
Nad strzelaniem pracowałaś jakoś specjalnie przed sezonem?
Od pierwszego zgrupowania pracowałam nad strzelaniem z Nadią Bilova. Pamiętam jak po dwóch treningach trenerka stwierdziła, że muszę zmienić kolbę. Pomyślałam wtedy tylko nie to, ja dopiero co zmieniałam kolbę, a zmieniłam ją dopiero w lipcu, więc można powiedzieć w ostatnim momencie. Trochę się bałam tej zmiany, jednak zostało mi to tak wytłumaczone, że stwierdziłam: warto spróbować przecież nic nie tracę. Bardzo szybko przyzwyczaiłam się do nowej kolby i już po pierwszych treningach wyglądało to naprawdę dobrze.
Strzelanie w stójce to chyba aktualnie jedyne co musisz poprawić, żeby zacząć regularnie stawać na podim?
Oj tak... napewno będę jeszcze mocno teraz pracowała nad moja stójka chociaż czasu już nie wiele... ale to prawda - to element o którym najbardziej myśle i pracuje.
Jak ocenisz pobyt w USA i mroźnej Kanadzie?
Kanadę niekoniecznie dobrze wspominam. Jeden start który ostatecznie nie skończył się tak jakbym tego chciała. Później sztafeta w której nie wystartowałyśmy przez chorobę Kingi Zbylut i odwołany sprint. Natomiast Soldier Hollow przyniósł wiele emocji i dobrych wspomnień;) Poraz kolejny poczułam jak to być na czele biegu trzeba jescze popracować nad tym żeby się nie spalać.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do mistrzostw świata
Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych mieliśmy tylko jeden dzień wolnego i już w czwartek (21 luty) po jednodniowej przerwie w domu wylecieliśmy do Idre gdzie do Mistrzostw Świata będziemy się przygotowywać. To ostatnie szlify przed najważniejszymi startami w tym sezonie!
Jaki cel po tak dobrym sezonie postawiłaś sobie przed startem w Oestersund?
W biathlonie wszystko jest możliwe ale nic nie jest pewne. Chciałabym żeby w jednym starcie złożyło się wszystko razem- wtedy będą powody do radości.
Oestersund - to tam odbędą się mistrzostwa świata. Z czym kojarzy Ci się to miasto?
Szwedzki Oestersund, jako obiekt biathlonowy, na którym każdego roku odbywa się inauguracja Pucharu Świata (za wyjątkiem tego sezonu), wiecznym mrozem, ciężką trasą i trudnymi warunkami... więc nie najprzyjemniej (śmiech). Jako miasto, przede wszystkim z zakupami, reniferami i masą ludzi jeżdżących na rowerach, bez względu na to czy jest -5 czy -25 st. C... to prawdziwy fenomen tego miasta.
Rozmawiał Bartłomiej Czaja










Napisz komentarz
Komentarze