Spotkanie ze względu na przyjaźń pomiędzy kibicami obu klubów budziło wielkie emocje. Fani stawili się na stadionie w ilości prawie 18 tysięcy osób. O ile na trybunach kibice stworzyli fantastyczne widowisko, o tyle piłkarze Ruchu przyjęli do swojej siatki trzy trafienia, które dały łodzianom dawno wyczekiwane zwycięstwo.
Tomasz Podgórski, Ruch Chorzów
Trzeba sobie powiedzieć szczerze, przegraliśmy dzisiaj po ewidentnych błędach indywidualnych i to przyjeżdżając do zespołu, który mierzy w awans, jest też w lekkim dołku, bo nie potrafi wygrać. Nie możemy podawać im ręki w postaci tworzenia im sytuacji bramkowych. Co z tego, że próbowaliśmy utrzymać się przy piłce, tworzyliśmy stałe fragmenty gry, jakieś sytuacje bramkowe, jak popełnialiśmy takie błędy, które przeciwnik wykorzystywał bezwzględnie. Trzeba sobie to powiedzieć prosto w oczy, to nie jest tak, że tutaj nie jesteśmy drużyną i jeden czy drugi chowa głowę w piasek, ale jesteśmy na tym etapie sezonu, gdzie każdy powinien grać bardzo odpowiedzialnie, bo gramy o przyszłość tego klubu i o to gdzie ten klub będzie w przyszłym sezonie grał. Teraz tak naprawdę patrząc w tabelę i na najbliższe mecze cud nas może uratować i tylko sprzyjające wyniki. Już wszystko od nas nie zależy chociaż mamy dwa spotkania, w których musimy wygrać, żeby cokolwiek myśleć więcej.
Karol Michalski, trener Ruchu:
Początek był dla nas kłopotliwy. Widzew często operował bocznymi sektorami, mieliśmy z tym problem. Paradoksalnie w momencie, gdy trochę lepiej operowaliśmy piłką, straciliśmy gola, bramka bardzo dziecina i podarowana w prosty sposób. Mimo tego w dalszym ciągu chcieliśmy rozgrywać, szczególnie środkiem, takie było założenie. W drugą połowę weszliśmy nieco lepiej, ale w 60. minucie pada kolejna bramka dla rywali, po błędzie indywidualnym. Dzięki temu Widzew uspokoił swoja grę. Trzecia bramka sfinalizowała zwycięstwo łodzian. Emocje są bardzo skrajne i na pewno będzie trudno je uspokoić. Gratuluję Widzewowi zwycięstwa. Mecz obfitował w wiele ciekawych momentów. Spotkania rozgrywane w takiej atmosferze, przy takiej publiczności, powinny mieć właśnie takie oblicza.
Jacek Paszulewicz, trener Widzewa:
Dawno czekałem na taki moment, kiedy pojawi się trochę luzu i uśmiechu w szatni oraz wokół klubu. Dużo się działo w ostatnim tygodniu, dużo negatywnych emocji, ale sami do tego doprowadziliśmy. Chciałbym pogratulować drużynie. Zrealizowali większość założeń. Udało się strzelić trzy bramki, nie tracąc żadnej. Dziękuję kibicom, że mimo zawirowań cały czas nas wspierają. Natomiast zwycięstwo dedykuję rodzinom piłkarzy, dzięki nim byli oni w stanie dziś walczyć po tej fali krytyki, jaka się przelała w ostatnich dniach. Cały czas pracujemy i szykujemy się do najbliższych dwóch spotkań. Styl zejdzie w nich na dalszy plan, liczą się tylko trzy punkty. Wiemy, o co walczymy. Każdy z nas gra o przyszłość klubu i swoją.
Widzew Łódź – Ruch Chorzów 3:0 (1:0)
1:0 Mateusz Michalski, 30 min.
2:0 Przemysław Banaszak, 60 min.
3:0 Rafał Wolsztyński, 84 min.
Widzew: Wolański – Turzyniecki, Zieleniecki, Tanżyna, Pięczek (90 Stefaniak) – Michalski (78 Gutowski), Kato, Radwański, Ameyaw (68 Kristo) – Wolsztyński, Banaszak (85 Wełna); trener: Jacek Paszulewicz.
Rezerwowi: Humerski, Kazimierowicz, Mąka.
Ruch: Smug – Lechowicz, Wiech, Kulejewski, Bartolewski – Mokrzycki, Walski – Mandrysz (70 Zieliński), Foszmańczyk (75 Kędziora), Podgórski – Idzik (85 Giel); trener: Karol Michalski.
Rezerwowi: Lech, Budek, Duchowski, Obst.
Żółte kartki: Zieleniecki – Mokrzycki.
Sędziował: Damian Gawęcki (Kielce).
Widzów: 17 839.
Źródło: Ruch Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze