Magdalena Gorzkowska w kwietniu rozpoczęła swoją kolejną wyprawę górską. Była biegaczka obrała sobie za cel zdobycie dwóch ośmiotysięczników w 14 dni. Zaplanowała wejść na Makalu (8481 m n.p.m) oraz Lhotse (8516 m n.p.m). Dokładnie 15 maja 2019 roku Polka stanęła na szczycie pierwszej wspomnianej góry.
Dalszy przebieg wyprawy stanął jednak pod znakiem zapytania. Gorzkowska 4 dni po zdobyciu Makalu poinformowała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że lekkiemu odmrożeniu uległy jej palce u nóg.
- Po Makalu mam dwa małe odmrożenia palców. Jest to naprawdę wypadek przy pracy. Byłam zabezpieczona w czasie ataku szczytowego grzejącymi skarpetkami oraz ogrzewaczami chemicznymi w butach. Nie czułam zimna. Uważam, że to skutek niedotlenienia organizmu – relacjonowała.
Magda zdobywała pierwszy ze szczytów beztlenowo. W związku ze wspomnianymi odmrożeniami wejście na Lhotse mogło odbyć się tylko i wyłącznie z użyciem dodatkowego tlenu, w innym wypadku palce narażone byłby na poważne uszkodzenie, a nawet amputację. Sportsmenka była niezadowolona z tego faktu, ale zdecydowała się na kontynuowanie wyprawy.
Wczoraj nastąpił jednak zwrot akcji. Gorzkowska miała dzisiaj w nocy przystąpić do ataku szczytowego na Lhotse, ale podczas pobytu obozowisku zauważyła, że stan jej odmrożeń uległ poważnemu pogorszeniu.
- Przedwczoraj w Everest Base Camp racząc się kąpielą w wiadrze wody zobaczyłam, że stan moich odmrożeń uległ pogorszeniu. Palce zmieniły kolor na szaro fioletowy, skóra pękła i zrobiła się otwarta rana - poinformowała na prowadzonym przez siebie fanpageu.
Kontynuowanie wspinaczki w takim stanie byłoby skrajnie nierozsądnym posunięciem. Do takiego samego wniosku doszła była biegaczka i zadecydowała o przerwaniu wyprawy. Polka została przetransportowana do szpitala w Katmandu. Po otrzymaniu niezbędnej pomocy Magda opuściła placówkę i przez około dwa tygodnie zostanie w Nepalu celem powrotu do zdrowia, a następnie wróci do kraju.










Napisz komentarz
Komentarze