Wydawcy odpowiedzą za pomówienia
O co całe zamieszanie? Jak informuje w swoim piśmie Chorzowski.pl: "CBA i prokuratura zbadają, czy w chorzowskim magistracie nie dochodziło do korupcji. Prawdopodobnie jeden z byłych lub obecnych pracowników urzędu zawiadomił służby, iż z każdej przyznanej premii musiał "odpalić" dolę prezydentowi." Musimy przyznać, że takiego nagromadzenia twardych dowodów, w tak krótkim fragmencie tekstu, nie czytaliśmy od dawna. Ponadto autorzy tekstu sami strzelają sobie w kolano twierdząc, że o sprawie dowiedzieli się rzekomo tuż przed zamknięciem numeru "gazety", a tym samym nie mieli czasu na zweryfikowanie tych rewelacji. Pomijając już fakt, że wydawane przez nich pismo nie jest "gazetą", o czym powinni wiedzieć...
Czego innego można byłoby się jednak spodziewać po tytule prasowym, którego sam wygląd, wliczając w to sensacyjne nagłówki, przypomina najgorsze brukowce? Sprawę domniemanego procederu, polegającego na płaceniu "haraczu za premie", skomentował sam zainteresowany, czyli Andrzej Kotala. - Do urzędu miasta nie trafiło żadne zawiadomienie o wszczętej kontroli podnoszonej w artykule. Autor i wydawca gazety nie próbowali nawet potwierdzić tej informacji w CBA czy prokuraturze. Nie zwrócili się też z prośbą o komentarz urzędu miasta, by zweryfikować te "sensacje" , o których - jak autor sam pisze - dowiedział się nieoficjalnie - zaznacza prezydent, zapowiadając, że podejmie stosowne działania, by odnieść się do prezentowanych kłamstw, w tym kroki prawne wobec autora i wydawcy.
Treść całego komentarza Andrzeja Kotali można przeczytać w poniżej:
Prawi i sprawiedliwi
Po tym, jak wydawcy pisma Chorzowski.pl bezpodstawnie zaatakowali prezydenta, postanowili również zwrócić się przeciwko wszystkim mediom działającym na terenie naszego miasta, kreując się na jedynych obiektywnych, prawych i sprawiedliwych. W kolejnym tekście czytamy, że: "Gdyby posłuchać mediów podporządkowanych administracyjnie albo komercyjnie prezydentowi Andrzejowi Kotali, można by odnieść wrażenie, że Chorzów płynie mlekiem i miodem. Rzeczywistość jest jednak inna." W tym przypadku sprawa dotyczy kontrowersyjnego tematu budowy stadionu dla Ruchu Chorzów. Trudno określić, czy ta kosztowna inwestycja ma w naszym mieście więcej zwolenników czy przeciwników, dlatego coraz częściej mówi się o zorganizowaniu referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieliby się na "TAK" lub na "NIE", dla tego kosztownego przedsięwzięcia, które wedle założeń, miałoby pochłonąć ok. 150 mln zł.
Autorzy tekstu nie o takim referendum jednak piszą. W artykule mowa o niedawnym marszu zorganizowanym przez kibiców, a także ich groźbie zorganizowania referendum za odwołaniem prezydenta Andrzeja Kotali. W piśmie Chorzowski.pl czytamy, że "Referendum wisi w powietrzu". Czy tak jest w istocie? To wątpliwe, nawet jeśli środowisko kibicowskie okaże się solidarne i zrobi co w swojej mocy, żeby do niego doszło. By referendum mogło zostać zorganizowane, inicjatywę musi poprzeć co najmniej 10 proc. osób uprawnionych do głosowania, a w naszym mieście jest ich blisko 80 tys. Ile kibiców Ruchu przychodziło średnio na Cichą w ostatnich latach, by zobaczyć swoich ulubieńców w akcji? Obecnie, z powodu prowadzonego bojkotu, na trybunach chorzowskiego stadionu zasiada jedynie garstka fanów, a w ubiegłych latach, rzadko było ich więcej, niż 5 tys. Ilu z nich było natomiast mieszkańcami sąsiednich miast?
Kłamstwa na polityczne zamówienie
Tego typu artykuły to nic innego, jak tania sensacja, używając prostego i dosadnego języka ich twórców. To historie wyssane z palca lub wyolbrzymione, przedstawione w krzywym zwierciadle. Na pierwszy rzut oka widać, że tytuł Chorzowski.pl powstał tylko po to, by podczas trwającej kampanii wyborczej, osłabić pozycję Koalicji Obywatelskiej w Chorzowie. Tytuł, który prawdopodobnie zniknie równie szybko jak się pojawi, czyli zaraz po wyborach. By zweryfikować nasze przypuszczenia, podpowiadające nam, że tytuł jest niczym innym, jak narzędziem do prowadzenia gry politycznej, postanowiliśmy sprawdzić kto stoi za portalem internetowym i pismem chorzowski.pl. To wydawnictwo F-Press z Mikołowa, którego właścicielką jest Beata Leśniewska-Filar, która startowała w wyborach samorządowych w 2014 roku, z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. Redaktorem naczelnym tytułu jest natomiast jej mąż, Jerzy Filar. Czy trzeba dodawać coś więcej?
Nasze refleksje, a także efekty przeprowadzonego "dochodzenia", potwierdza komunikat nadesłany przez rzeczniczkę prasową chorzowskiego urzędu miasta. - Kolportowana w ostatnich dniach do skrzynek mieszkańców Chorzowa gazeta Chorzowski.pl jest elementem brudnej kampanii wyborczej, która ma zdyskredytować Koalicję Obywatelską i działaczy PO. Szkalujący i nieprawdziwy materiał na pierwszej stronie i wielki artykuł wychwalający "jedynkę" PiS w środku to zestawienie nieprzypadkowe. Materiał oczerniający prezydenta ma charakter pomawiający i wszystko wskazuje na to, że został przygotowany na polityczne zamówienie - zaznacza Karolina Skórka.
Polityka w Polsce od lat coraz bardziej się brutalizuje, a przedstawiciele wielu ugrupowań, nawet ci działający na szczeblu lokalnym, nie przebierają w środkach, byle tylko przybliżyć się do osiągnięciu celu, jakim jest wygranie wyborów. To nie powinno już nikogo dziwić. Czy jednak warto głosować na opcję polityczną, która używa takich narzędzi, jak opisane przez nas powyżej? Na to pytanie każdy powinien już odpowiedzieć sobie sam, w zgodzie z własnym sumieniem.
Napisz komentarz
Komentarze