Według SKO sprawa nie została rozstrzygnięta w sposób wyczerpujący i nie dokonano analizy stanu środowiska przyrodniczego w miejscu, gdzie rosną drzewa. Ponadto w nieprawidłowy sposób rozpatrzono obowiązek nasadzeń zastępczych oraz nie odniesiono się do tego czy nasadzenia stanowią rekompensatę dla środowiska w związku z wycinką.
O wszystkim poinformowało stowarzyszenie "Nasz Park".
Postępowanie dotyczące wniosku spółki Green Park Silesia zakończyło się 26 czerwca. Właściciel działki po dawnym Ośrodku Postępu Technicznego ubiegał się o wycinkę drzew w związku z wyrównaniem terenu pod planowaną inwestycję. Ze względu na dużą różnice wysokości działki wniosek dotyczył 1327 drzew. Na początku marca spółka dostarczyła do urzędu dokumenty wraz z planem zakładającym budowę pawilonów handlowych.
Po trwającej trzy miesiące weryfikacji wniosku oraz po oględzinach, z udziałem stowarzyszenia "Nasz Park", miasto wydało zgodę na wycinkę wraz z nakazem nasadzeń zastępczych w takiej samej liczbie. Oznacza to, że inwestor musiałby zasadzić na swojej działce m.in. klony, brzozy i lipy. Można mieć więc wątpliwości, co do zasadności uwag przekazanych przez SKO.
Wydając decyzję ws. wycinki urzędnicy muszą brać pod uwagę przede wszystkim zapisy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Zgodnie z nim, od 2004 roku jest to teren przeznaczony pod usługi, handel i wystawiennictwo. Plan od 15 lat zezwala więc na tego typu inwestycje. Urzędnicy zweryfikowali wniosek także pod względem formalnym.
- Biorąc pod uwagę przepisy o prawie własności, urząd staje się de facto notariuszem w tego typu sprawie. Gdy dokumentacja jest kompletna i nie koliduje z MPZP jedyną możliwą decyzją jest wydanie pozwolenia na wycinkę – tłumaczyła w czerwcu Karolina Skórka, rzeczniczka chorzowskiego urzędu miasta.
Urzędnicy podkreślają, że działka nigdy nie była własnością miasta Chorzów, a w 2017 roku skarb państwa sprzedał ją prywatnej spółce – Green Park Silesia. Początkowo inwestor planował wybudować tuż przy granicy z Parkiem Śląskim osiedle składające się z 15 budynków, w których miało powstać 1118 mieszkań. Przedstawiciele spółki zamierzali skorzystać z możliwości, jakie daje wprowadzona w ub. r. specustawa mieszkaniowa, która ułatwia złożenie wniosku o budowę mieszkań, nawet na terenie, na którym tego rodzaju zabudowa nie jest przewidziana. By zrealizować swój cel, inwestor potrzebował zgody radnych, którzy nie pozwolili na budowę osiedla.










Napisz komentarz
Komentarze