– Na początku uznawałem to za realne. Potem, gdy słyszało się o zainteresowaniu klubów z I ligi czy ekstraklasy, myślałem już sobie: „będzie problem”. Co prawda Łukasz mówił, że chce być bliżej domu, bliżej rodziny w Chorzowie, ale nie wykluczałem, że może zdecyduje się jeszcze na wyższy szczebel. My przecież później – za pół roku czy rok – też widzielibyśmy go u nas. Przychodzi już teraz, jako młodszy zawodnik, grający ostatnio w zespole walczącym o ekstraklasę. Duża radość. To bardzo dobre zagranie również wizerunkowo. Fakt, że taka osoba jest z nami, pozytywnie wpłynie na sposób postrzegania Ruchu – mówi trener Łukasz Bereta na łamach „Sportu”.
– Jako trener cieszę się, że będę miał okazję pracować z zawodnikiem, który grał w Ruchu nie w latach posuchy, a gdy była tu ekstraklasa i bardzo dobre wyniki. Rozegrał sporo meczów w ekstraklasie, zdobył trochę bramek, nie jest jeszcze wiekowym zawodnikiem. Ostatnią jesień w Mielcu trochę pokrzyżowały mu kontuzje, ale i tak nie można powiedzieć, że grał mało. Wiosną strzelił dla Stali sporo goli, wcześniej grał w ekstraklasie w Lubinie. Mam nadzieję, że w trzeciej lidze będzie dużą indywidualnością, która wkomponuje się w drużynę. Bo liczy się drużyna. „Mario” Idzik czy Tomek Foszmańczyk dawali jesienią wiele, ale byliśmy mocni jako całość – zwraca uwagę szkoleniowiec „Niebieskich”.
– Przyznał, że na lewym bądź prawym skrzydle czuje się najlepiej, ale w grę wchodzą też pozycje nr 10 i 9. To jego bardzo duży atut, a dla trenera komfort, że mamy tak uniwersalnego zawodnika., mogącego grać na czterech pozycjach – kończy Łukasz Bereta.
Źródło: Ruch Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze