- Ruhpolding dało dużo emocji mnie osobiście. Poczynając od sprintu, gdzie bieg nie był najlepszy co spowodowało małą burze mózgów trochę mnie ta dyspozycja zaskoczyła ale w ten dzień od samego rana nie czułam się najlepiej, na szczęście później było już coraz lepiej - mówiła tuż po ostatnim starcie Monika Hojnisz-Staręga. Biathlonistki rywalizację rozpoczęły właśnie od wspomnianego sprintu (15 stycznia), gdzie chorzowianka znakomicie spisała się na strzelnicy trafiając 10 na 10 strzałów. Jednak jak wspomniała wyżej zaskoczyła ją słabsza postawa biegowa. W biegu sztafetowym chorzowianka dobierała trzy pociski na strzelnicy, jednak "uratowała" się przed karną rundą. Niestety podczas biegu złamała kijek przez co sporo straciła czasu i na strefę zmian wbiegła na 13. miejscu. Na kolejnych zmianach zaprezentowały się Kamila Żuk, Kinga Zbylut oraz Magdalena Gwizdoń. Ostatecznie Polki utrzymały wypracowaną przez Monikę Hojnisz-Staręga - 13. miejsce. - Na sztafecie czułam ze mogę walczyć jednak niestety pech i przygody z połamanym kijem i ze zgubionym pokrzyżowała plany na walkę z najlepszymi - komentowała chorzowianka.
Niedziela to bieg pościgowy na dystansie 10km podczas którego decydujące okazało się być strzelanie. Hojnisz-Staręga tylko dwukrotnie spudłowała i po świetnym biegu przesunęłą się z 17. na 7. miejsce, najlepsze w tym sezonie. - Do dochodzenia byłam nastawiona pozytywnie i od początku wiedziałam ze trzeba być celnym na strzelnicy bo tam właśnie można dużo zyskać. Warunki dzisiaj nie były łatwe i łatwo tego biegu nie zniosłam mimo dobrego wyniku biegowego. Cieszę się z tego jak dzisiaj zaplanowanie odebrałam wyścig nie zawsze się to udaje i nie zawsze na to możemy mieć wpływ ???? i ciesze się ze po takim długim czasie mogłam ścigać się w dochodzeniu - zakończyła chorzowianka.
Zarówno bieg sprinterski jak i pościgowy wygrała Norweżka Tiril Eckhoff.










Napisz komentarz
Komentarze