– Musieliśmy się z tym pogodzić. Długi czas oswajałem się z tą myślą, że nie przyjdzie nam walczyć na boisku i cieszyć się z awansu Trzeba też jednak na to spojrzeć z boku, bo mieliśmy przecież sześć punktów straty do Śląska. Można więc powiedzieć, że w naszej grupie awansował zespół, który na to zasłużył. Mieliśmy swoje cele, ale że runda jesienna wyszła nam nadspodziewanie dobrze, to obudziła nadzieje. Dawaliśmy klubowi zielone światło, chcieliśmy grać, jednak w świetle podjętych decyzji złość jest raczej umiarkowana. Badania wśród piłkarzy pokazują, że ryzyko zarażeniem jest małe, ale przy wzroście zachorowań w naszym regionie, gdzie wielu zawodników łączy piłkę z pracą, po części obawy rozumiem – mówi „Fosa”.
– Cieszę się, że pozostanie ta drużyna, która została stworzona w ciągu ostatnich miesięcy, a w zimie wzmocniona kilkoma zawodnikami, którzy mają zwiększyć jakosc. Myślę że nie będzie wielu ruchów transferowych, więc w oczekiwaniu na nowy sezon mamy czas na stabilizację oraz większe zgranie, a potem przyjdzie czas zweryfikowania naszych możliwości, bo teraz nie do końca go otrzymaliśmy.
– Szukając pozytywów plusem na pewno jest to, że w trudnych chwilach znowu mogliśmy liczyć na siebie. Mam tu na myśli nie tylko szatnię, ale i kibiców, pracowników, którzy nie odwrócili się od klubu. Kryzysowi towarzyszą rożne emocje, ale jak mówi powiedzenie, przyjaciół poznaje się w biedzie – kończy Tomasz Foszmańczyk.
Źródło: Ruch Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze