W ubiegły piątek Kamil Stanek, mieszkaniec Ogrodzieńca, odmówił wydania pumy przedstawicielom poznańskiego zoo i uciekł z nią do lasu. Decyzję w sprawie odebrania mu drapieżnika podjął sąd. Polskie prawo zabrania osobom prywatnym posiadania tak niebezpiecznych zwierząt. Poszukiwania, w których uczestniczyło ok. 200 policjantów, dron i śmigłowiec, zakończyły się niepowodzeniem.
Śląski Ogród Zoologiczny poinformował, że od wczoraj zwierzę przebywa w Chorzowie.
- Zwierzę trafiło do śląskiego zoo ze względu na brak odpowiednich badań weterynaryjnych i świadectwa weterynaryjnego pozwalających na transport zwierzęcia. Fundacja Don Vittorio Foundation For Wild Animals, mając na uwadze brak świadectwa weterynaryjnego i w trosce o dobro zwierzęcia bezskutecznie poszukując weterynarza, który mógłby takie świadectwo wystawić, zwróciła się do śląskiego zoo z prośbą o wykonanie niezbędnych badań - czytamy w komunikacie.
Jednym z kluczowych badań jest dwukrotne badanie na obecność TB i w związku z tym, zwierzę zostało poddane 30-dniowej kwarantannie na terenie ogrodu w wydzielonej wolierze. Przez ten czas zostanie zapewniona mu niezbędna opieka weterynaryjna oraz odpowiednie warunki bytowe. - Mając na uwadze przede wszystkim dobro zwierzęcia została podjęta jedynie słuszna decyzja o przyjęciu pumy do Śląskiego ogrodu zoologicznego. W dniu przyjęcia pumy do Śląskiego zoo nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości w zachowaniu zwierzęcia, porusza się i skacze prawidłowo, ma czyste oczy i uszy, jednym słowem wygląda na zadbanego zwierzaka - informuje zoo.
O dalszym losie pumy zdecyduje sąd. Jej właściciel zapowiedział, że z pomocą prawników będzie się od postanowienia sądu odwoływał, aby odzyskać możliwość opieki nad Nubią i ewentualnie zmienić miejsce jej lokalizacji z Poznania na Chorzów.
Fot. Flickr.com/Cloudtail the Snow Leopard










Napisz komentarz
Komentarze