Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 8 czerwca 2025 03:11
Reklama

Zmiana czasu. "Po co to wszystko?"

W najbliższy weekend czeka nas zmiana czasu z "zimowego" na "letni". Czy faktycznie jest to nam jeszcze potrzebne, jakie niesie ze sobą koszty i czy, podobnie jak USA, również w Europie powinno się z tego rozwiązania zrezygnować? Na te pytania odpowiada dr Bartłomiej J. Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Zmiana czasu. "Po co to wszystko?"

Senat USA zdecydował o przejściu na czas letni od 2023 – a co z Polską i z Unią Europejską?

Bartłomiej J. Gabryś: Choć dzisiaj świat i Europa staje w obliczu daleko trudniejszych wyzwań, mających ogromne znaczenie dla dalszego dobrobytu jej mieszkańców, a wojna w Ukrainie i ekonomiczne konsekwencje pandemii towarzyszą światu jaki znamy, jak bumerang wraca temat zmiany czasu. Ta najbliższa zmiana będzie tą, którą mniej lubimy. W najbliższy weekend śpimy godzinę mniej. 

Jak już to miało miejsce wiele razy, w nocy z soboty na niedzielę zmienimy czas z tzw. „zimowego” na tzw. „letni”. Stanie się to po raz kolejny w ostatni weekend marca, a wskazówki zegarów przesuniemy z godz. 2.00 na godz. 3.00. Mając z tyłu głowy świadomość ponownego przejścia w październiku do czasu „zimowego” zadamy sobie pytanie: "Po co to wszystko?"

Czy to nie chodzi o to, aby nieco "przemanewrować" dobę i zaoszczędzić na kosztach np. oświetlenia?

Efektywność energetyczna, podawana przez wiele lat jako wiodący argument jest dzisiaj praktycznie niezauważalna. Zmiana trybu pracy, znacząco różna od tego stosowanego w początkach zmiany czasu, sprawia, że stopień uzależnienia od światła dziennego jest praktycznie niezauważalny. Dodatkowo nastąpiła istotna zmiana profilu gospodarek wielu krajów, z produkcji w stronę usług. Zmiany w obciążeniu sieci energetycznej, jak pokazały to analizy PSE SA w Polsce, nie są dziś zauważalne. Mówiąc wprost, brak związku przyczynowo-skutkowego między zmianą czasu a obciążeniem sieci wynikającym ze zmiany naszych zachowań. Kwestia zmiany czasu przekłada się dziś głównie na nasz komfort psychofizyczny, i to on dziś stanowi znaczący koszt. 

Czego moglibyśmy uniknąć, gdyby zrezygnować ze zmian czasu?

Choć radzimy sobie coraz lepiej z innymi kosztami zmiany czasu, to warto pamiętać o ich istnieniu. Dotyczą logistyki, przepływu ludzi i dóbr, kosztów wynagrodzenia dla pracowników w związku ze zmianą czasu, dostępności do gotówki związanej z ograniczonym dostępem do bankomatów. Warto pamiętać o kosztach dla rolnictwa. Trudno przekonać zwierzęta, że ich pora karmienia nagle się zmieniła. Bez wątpienia, koszty dla naszego zdrowia są wyraźniej widoczne podczas zmiany marcowej. Wtedy zauważa się większą liczbę zawałów, udarów czy wypadkowości wszędzie tam, gdzie pełna koncentracja na wykonywanej pracy jest niezbędna, np. w transporcie samochodowym. 

Niegdyś zapowiadano, że wkrótce manewr przestawiania zegarków stanie się reliktem przeszłości. Kiedy możemy oczekiwać takiego rozwiązania?

Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego opowiedziała się za zniesieniem zmiany czasu, a rok 2021 miał być ostatnim rokiem ze zmianami czasu. Temat zszedł jednak z agendy, a członkowie Unii Europejskiej skupiają się na konsekwencjach wojny w Ukrainie i ekonomicznych skutkach pandemii. Po drugiej stronie oceanu, Senat USA podjął właśnie decyzję aby zrezygnować ze zmiany czasu i aby czas letni obowiązywał ciągle od 2023 roku. Jest to decyzja, która wymaga dalszego procedowania w Izbie Reprezentantów, a później podpisu Prezydenta. W perspektywie europejskiej, warto jednak pamiętać, aby wybór dotyczący zmiany i pozostania w jednym z „czasów” nie stał się problemem w przyszłości. Państwa mogą samodzielnie wybrać czas przy którym chcą pozostać. Bez porozumienia między nimi może się okazać, że wiele z nich dokonana odmiennego wyboru, a my podróżując będziemy majstrować przy zegarach wielokrotnie. Warto o tym pamiętać, by tym razem brak zmiany czasu, nie stał się problemem w chwili przekraczania granic.

O zmianach czasu, z ekonomicznego puktu widzenia opowiadał
dr Bartłomiej J. Gabryś 
Katedra Przedsiębiorczości, Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: TomaszTreść komentarza: Kotala niech już zamilczy. A wojewoda niech weźmie na siebie odpowiedzialność jak chce ponownego otwarcia tej ruiny estakady. Typowa tuskoobłuda.Data dodania komentarza: 7.06.2025, 18:27Źródło komentarza: Prezydent zamyka estakadę, wojewoda przywraca kolej i nakazuje kolejne działaniaAutor komentarza: haTreść komentarza: Andrzej Kotala: "Fala hejtu zniechęciła mnie do kandydowania" No nie dziwie się :DData dodania komentarza: 7.06.2025, 12:59Źródło komentarza: Prezydent zamyka estakadę, wojewoda przywraca kolej i nakazuje kolejne działaniaAutor komentarza: Ant manTreść komentarza: Hejt zapanował na chorzowskich social mediach to fakt. Kibolskie grupy opanowały internet, z jednej strony są to „pożyteczne głupki” takie bezrefleksyjne!! Ale także całe farmy ich trolli. Oskarżenia, wulgaryzmy, epitety różnego rodzaju mogą jak widać po ostatnich wyborach namieszać ludziom w głowach. Fb powinien monitorować i usuwać konta trolli. Nie robi tego bo zasięgi się liczą.Data dodania komentarza: 7.06.2025, 09:36Źródło komentarza: Andrzej Kotala: "Fala hejtu zniechęciła mnie do kandydowania"Autor komentarza: Edek K.Treść komentarza: Wiadomo, że pan finansista Michałek nie podjąłby się żadnej innej inwestycji poza budową stadionu.Data dodania komentarza: 6.06.2025, 21:34Źródło komentarza: Prezydent zamyka estakadę, wojewoda przywraca kolej i nakazuje kolejne działaniaAutor komentarza: MikołówTreść komentarza: W Mikołowie mamy dziś podobny problem, który kiedyś doprowadził do katastrofalnej decyzji o estakadzie w Chorzowie. Tylko że u nas zamiast drogi, planują puścić szybką kolej – i to przez sam środek miasta. CPK forsuje wariant W72 Kolei Dużych Prędkości, który przecina centrum naszego, 800-letniego Mikołowa. Pociągi miałyby jechać między blokami, domami, przez chronione tereny zielone. Miejscami tylko 20 metrów od bloków ma pędzić 180 składów dziennie. Przez miasto, które – tak jak Chorzów – było przez lata mocno eksploatowane górniczo. I tu jest ogromne ryzyko. Bo nikt nie uwzględnił, że pod ziemią są jeszcze aktywne wyrobiska, znajdujące się 50 metrów pod potencjalnymi torami, które CPK ignoruje. Przy takiej liczbie i prędkości pociągów, może dojść do pęknięć, uszkodzeń, a nawet katastrof budowlanych i osunięć gruntu. Nikt też nie pokazał rzetelnych analiz, że właśnie ten wariant – przez nasze centrum – jest najlepszy. A przecież są inne możliwości. Patrzymy na Chorzów i widzimy, jak estakada przez rynek zablokowała miasto na dekady. Zbudowano ją, mimo że większość ruchu była tranzytowa. Dziś grozi zawaleniem, a mieszkańcy płacą cenę za błędne decyzje sprzed lat. Nie chcemy, żeby Mikołów był kolejnym miastem, które stanie się ofiarą cudzych planów, bez sensownych konsultacji i szacunku dla ludzi, którzy tu żyją.Data dodania komentarza: 6.06.2025, 20:33Źródło komentarza: Maciej Franta: "W innej sytuacji nikt by nie przetestował zamknięcia estakady"Autor komentarza: MikołówTreść komentarza: W Mikołowie mamy dziś podobny problem, który kiedyś doprowadził do katastrofalnej decyzji o estakadzie w Chorzowie. Tylko że u nas zamiast drogi, planują puścić szybką kolej – i to przez sam środek miasta. CPK forsuje wariant W72 Kolei Dużych Prędkości, który przecina centrum naszego, 800-letniego Mikołowa. Pociągi miałyby jechać między blokami, domami, przez chronione tereny zielone. Miejscami tylko 20 metrów od bloków ma pędzić 180 składów dziennie. Przez miasto, które – tak jak Chorzów – było przez lata mocno eksploatowane górniczo. I tu jest ogromne ryzyko. Bo nikt nie uwzględnił, że pod ziemią są jeszcze aktywne wyrobiska, znajdujące się 50 metrów pod potencjalnymi torami, które CPK ignoruje. Przy takiej liczbie i prędkości pociągów, może dojść do pęknięć, uszkodzeń, a nawet katastrof budowlanych i osunięć gruntu. Nikt też nie pokazał rzetelnych analiz, że właśnie ten wariant – przez nasze centrum – jest najlepszy. A przecież są inne możliwości. Patrzymy na Chorzów i widzimy, jak estakada przez rynek zablokowała miasto na dekady. Zbudowano ją, mimo że większość ruchu była tranzytowa. Dziś grozi zawaleniem, a mieszkańcy płacą cenę za błędne decyzje sprzed lat. Nie chcemy, żeby Mikołów był kolejnym miastem, które stanie się ofiarą cudzych planów, bez sensownych konsultacji i szacunku dla ludzi, którzy tu żyją.Data dodania komentarza: 6.06.2025, 20:31Źródło komentarza: Maciej Franta: "W innej sytuacji nikt by nie przetestował zamknięcia estakady"
Reklama