Drużyna TAURON Ruch Szczypiorno Kalisz pozostaje jedyną drużyną w stawce bez punktów, jednak z meczu na mecz podopieczne Ivo Vavry prezentują się na parkiecie coraz lepiej i są coraz bliższe zdobycia pierwszych punktów. Przed tygodniem we własnej hali w Kaliszu uległy nieznacznie zespołowi Piotrcovii Piotrków Trybunalski 27:29.
– Brakuje nam trochę pewności siebie. Jak już układa nam się dobra gra, przychodzi moment załamania, taki jak przy stanie 18:18 w meczu z Piotrkowem Trybunalskim, który okazał się kluczowy w przebiegu spotkania – mówi Ivo Vavra, szkoleniowiec TAURON Ruch Szczypiorno Kalisz.
Drużyna Enei MKS Gniezno w poprzedniej kolejce wysoko pokonała Energę Start Elbląg 32:23, a w tabeli ORLEN Superligi Kobiet plasuje się na 4. miejscu z dorobkiem 12 punktów. Podopieczne Ivo Vavry do Gniezna udadzą się w nieco osłabionym składzie.
– Jedziemy na mecz do Gniezna w bardzo osłabionym składzie. Marta Gęga po ostatniej kolejce ma problemy z karkiem, Simona Szarkowa i Ewa Jeziorska są chore, a Magdalena Widuch wciąż kontuzjowana. Mam nadzieję, że dziewczyny będą jeszcze mocniej zmotywowane, żeby pokazać się dobrze na boisku. Ciężko trenujemy i mam nadzieję, że w końcu postawimy kropkę nad "i", zdobywając pierwsze punkty – powiedział Vavra.
W siódemce poprzedniej kolejki znalazły się dwie zawodniczki, które w piątek zobaczymy na parkiecie w Gnieźnie – obrotowa Nikola Głębocka (Enea MKS Gniezno) i skrzydłowa Natalia Doktorczyk (TAURON Ruch Szczypiorno Kalisz).
– To taka mała nagroda pocieszenia dla mnie, bo mecz niestety przegrałyśmy, jednak pokazuje, że nasza praca idzie w dobrym kierunku. Musimy zachować chłodną głowę, zwłaszcza w ostatnich minutach meczu, bo tego ostatnio trochę brakowało – mówi Natalia Doktorczyk.
Skrzydłowa z Kalisza odniosła się również do piątkowego spotkania.
– Mamy świadomość, że Gniezno to ciężki teren, ale zamierzamy sprawić niespodziankę i zdobyć pierwsze punkty. Nasze rywalki wygrały we własnej hali w tym roku z Kobierzycami, więc musimy zagrać na sto procent, żeby wyjechać z punktami – zakończyła Doktorczyk.










Napisz komentarz
Komentarze