Dziś wspominamy tych, którzy w ostatnim roku odeszli, pozostawiając po sobie trwały ślad w historii naszego miasta. Ludzi, którzy poprzez pasję, służbę, działalność społeczną i sportową współtworzyli jego tożsamość. Ich historie nie przeminęły, lecz trwają w naszej pamięci.
Aleksandra Chromik († 5 stycznia 2025)

Działaczka społeczna, feministka, prezeska Stowarzyszenia Wspierającego OGA, współzałożycielka Katowickich Dziewuch i uczestniczka Manify Śląskiej. Całe swoje życie poświęciła tym, którzy potrzebowali wsparcia, osobom z niepełnosprawnościami, ich rodzinom, a także wykluczonym i bezbronnym. Zawsze zaangażowana, głośna, pełna energii i odwagi. Była też mamą trójki dzieci: Julii, Patrycji i Łukasza, które były jej największą dumą.
„Ola była zawsze serdeczną osobą, mocno zaangażowaną w walkę na rzecz dzieci z niepełnosprawnością, ich rodziców i opiekunów. Zawsze głośna, zawsze pełna energii mimo przeciwności losu. Będzie nam jej bardzo brakowało” – wspominała posłanka Monika Rosa.
Komisarz Bogdan Kołodziej († 17 kwietnia 2025)

Były Komendant Miejski Policji w Świętochłowicach, człowiek znany z otwartości, profesjonalizmu i poczucia humoru. Pełnił funkcję komendanta w latach 2019–2021, zyskując uznanie zarówno współpracowników, jak i mieszkańców. Po zakończeniu służby chętnie wracał do miasta — uczestniczył w wydarzeniach, pomagał, był obecny tam, gdzie liczyła się wspólnota.
„Ceniłem go nie tylko za wysokie kompetencje, otwartość i chęć współpracy, ale przede wszystkim za to, jakim był człowiekiem – zawsze uśmiechnięty, z dystansem do życia. To ogromna strata dla wszystkich, którzy go znali” – mówił prezydent Świętochłowic, Daniel Beger.
Odszedł człowiek z klasą, który nawet w mundurze potrafił być po prostu bliski ludziom.
Erwin Brabaiński († 26 maja 2025)

Legenda żużla, wierny przez całe życie klubowi Śląsk Świętochłowice. Z drużyną zdobywał trzykrotnie srebrny i raz brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Zawodnik z pasją, waleczny na torze, a po zakończeniu kariery oddany trener, działacz i uczestnik spotkań weteranów sportu żużlowego.
Redaktor Henryk Grzonka wspominał go z wielkim wzruszeniem:
„Był trzecim Wielkim zawodnikiem Śląska, obok Pawła Waloszka i Janka Muchy. Starsi kibice pamiętają, że bez jego punktów nie byłoby wielu wygranych spotkań. Miałem 14 lat, kiedy pierwszy raz widziałem go na torze – wtedy był dla mnie bohaterem. Po latach stał się przyjacielem.”
Brabaiński pozostanie symbolem sportowej pasji i lojalności wobec rodzinnego klubu – człowiekiem, który marzył o powrocie Śląska na żużlową mapę Polski.










Napisz komentarz
Komentarze