Zgodnie z zapowiedzią sztab szkoleniowy dal szansę gry od pierwszej minuty zawodnikom, którzy w poprzednich sparingach grali mniej. Po raz drugi w boju sprawdzany był Armando Goufas. To właśnie grecki skrzydłowy otworzył wynik już w 6. minucie wykorzystując sytuację sam na sam po prostopadłym podaniu Artura Balickiego. Chwilę wcześniej młody napastnik „Niebieskich” popisał się świetnym dryblingiem między obrońcami Homelu. W pierwszym kwadransie gra chorzowian wyglądała obiecująco. Z dobrej strony w grze ofensywnej pokazywał się Paweł Starzyński, który często podłączał się do akcji i posłał w pole karne kilka groźnych dośrodkowań.
Aktywni – przez całą pierwszą połowę – byli również trenerzy, którzy udzielali zawodnikom licznych wskazówek dotyczących poruszania się po boisku i gry pressingiem. Z czasem Białorusini zaczęli dochodzić do głosu, prowadząc akcje głównie prawą stroną boiska. Pierwsza taka akcja zakończyła się jeszcze niecelnym strzałem Lassina Dao, ale kolejne przyniosła już wyrównanie. W bocznym sektorze rywale z łatwością wygrali starcie dwóch na dwóch, po czym zagraną w pole karne piłkę do siatko skierował Dao. Spotkanie się wyrównało i oglądaliśmy sporo walki w środku pola. Kolejne zagrożenie udało się stworzyć w 33. minucie, kiedy do wycofanej przez Kamila Słomę piłki dopadł Gracjan Komarnicki i uderzył obok słupka. Z rzutu wolnego na bramkę strzelał jeszcze Miłosz Trojak, ale bramkarz Homelu nie dal się zaskoczyć.
Na drugą połowę trenerzy posłali Pawła Wojciechowskiego, który zajął miejsce za plecami Balickiego. Na lewą stronę powędrował Vilim Posinković. Na początku drugiej części gra była jeszcze wyrównana – z naszej strony z rzutu wolnego niecelnie uderzył Wojciechowski, a po drugiej stronie, również ze stojącej piłki, w słupek trafił Batyszczew. Z czasem jednak rywale zaczęli przejmować inicjatywę i częściej zagrażać bramce strzeżonej po przerwie przez Nikołaja Bankowa. Po godzinie gry na boisko wrócił Goufas, tym razem zajmując miejsce na prawej stronie. Od razu po wejściu Grek uderzył z dystansu nad poprzeczką, a kilka minut później po akcji Łukasza Siedlikaznalazł się w dogodnej sytuacji, ale jego strzał zdołał obronić bramkarz. Po chwili „Rzeziu” sam mógł wpisać się na listę strzelców po rzucie rożnym, ale posłał futbolówkę minimalnie obok słupka.
Następnie do głosu znów doszli Białorusini. Sporo pracy miał Bankow, w krótkim odstępie czasu popisując się dwiema dobrymi interwencjami. Przy tej drugiej, kiedy Bułgar obronił w sytuacji sam na sam, arbiter dopatrzył się faulu i wskazał na „wapno”. Nasz golkiper, jak i pozostali zawodnicy, długo nie potrafili się pogodzić z tą decyzją. Sędzia był jednak niewzruszony i po chwili z „jedenastki” do siatki trafił Dao. Z całą stanowczością można stwierdzić, że arbiter był najsłabszym aktorem dzisiejszego widowiska. Swoimi decyzjami mocno irytował zawodników obu zespołów, często wzbudzając salwy śmiechu. Gol stracony w kontrowersyjnych okolicznościach podciął „Niebieskim” skrzydła, co skrzętnie wykorzystywali przeciwnicy przenosząc ciężar gry na naszą połowę i stwarzając kolejne okazje. Jedną z nich wykorzystał wprowadzony po przerwie Anton Szramczenko posyłając piłkę w długi róg. W ten sposób chorzowianie zakończyli sparingowe granie na Cyprze. Niestety, nie udało się wygrać żadnego z czterech meczów kontrolnych. W piątek drużyna wróci do Chorzowa, gdzie nastąpi finisz przygotowań do pierwszego spotkania rundy wiosennej Nice 1 Ligi. To właśnie na ten moment – pierwszy weekend marca – ma przyjść optymalna forma.
Ruch Chorzów – FK Homel 1:3 (1:1)
1:0 Armando Goufas, 6 min.
1:1 Lassina Dao, 17 min.
1:2 Lassina Dao z rzutu karnego, 72 min.
1:3 Anton Szramczenko, 86 min.
Ruch: Hrdlicka (46 Bankow) – Komarnicki, Kulejewski, Rutkowski, Starzyński – Trojak, Zawal (73 Urbańczyk) – Słoma (60 Goufas), Posinković (60 Siedlik), Goufas (46 Wojciechowski) – Balicki (73 Sikora); trener: Chouan Ramon Rotsa.
Rezerwowy: Hołownia.
Homel (skład wyjściowy): Dudar – Konan, Kapor, Ajdow, Karszakiewicz, Batyszczew, Żostkin, Sztygiel, Wołkow, Tierieszczenko, Lassina Dao: trener: Wiaczesław Garaszczenko.
Źródło: Ruch Chorzów
Napisz komentarz
Komentarze