Dokładnie 14 października 2009 roku po raz ostatni biało-czerwoni zagrali na Stadionie Śląskim. Po blisko 9 latach nasza kadra powróciła do wyremontowanego "Kotła Czarownic", który znów wrzał.
Trener Adam Nawałka od pierwszych minut na boisku postawił na debiutanta Tarasa Romanczuka oraz nieobecnego w meczu z Nigerią, Kamila Grosickiego. Od początku biało-czerwoni narzucili swój styl gry co po pierwszych 30 minutach gry pokazała statystyka posiadania piłki 65% do 35% na korzyść podopiecznych Adama Nawałki. Już w drugiej minucie nasi piłkarze zagrozili bramce strzeżonej przez Suenga-Gyu Kima. Koreańczycy po raz pierwszy zagrozili naszejj bramce w 12. minucie, kiedy to po jednym dobrym dograniu, w polu karnym z piłką znalazł się Jae-Sung Lee, ale jego płaski strzał obronił Wojciech Szczęsny. Polacy z każdą kolejną minutą grali swoje atakiem pozycyjnym spychając rywali do obrony. W 23. minucie powinno być już 1:0 dla biało-czerwonych, ale świetny strzał głową Roberta Lewandowskiego obronił w nieprawdopodobny sposób Kim. Bramka wisiała w powietrzu i 32. minucie Lewandowski nie zmarnował już swojej okazji. Akcja lewą stroną, z okolic narożnika pola karnego dośrodkował Grosicki, a Lewandowski uderzeniem głową nie dał szans bramkarzowi!
Podopieczni Adama Nawałki nie odpuszczali i w 39. minucie mogło być już 2:0, jednak w sytuacji sam na sam nie trafił Kamil Grosicki. "Turbogrosik" dopiął swego tuż przed końcowym gwizdkiem na pierwszą połowę, kiedy wykorzystał podanie Krzysztofa Mączyńskiego i do przerwy prowadziliśmy 2:0.
Po zmianie stron, zmienił się nieco obraz gry. To goście byli częściej przy piłce, a biało-czerwoni nastawili się na grę z kontrataku. Na drugą połowę nie wyszli: Wojciech Szczęsny, Łukasz Piszczek i Robert Lewandowski, a ich miejsce zajęli Łukasz Skorupski, Thiago Cionek i Łukasz Teodorczyk. Koreańczycy próbowali za wszelką cenę zdobyć bramkę, a w 50. minucie po błędzie Cionka bliski jej zdobycia był Jae-Sung Lee. Pasywna gra naszej reprezentacji mogła źle się skończyć w każdej chwili. W 54. minucie Heung-Min Son uderzył tuż nad poprzeczką.
Szkoleniowiec Adam Nawałka wciąż szukał nowych rozwiązań i dawał grę zmiennikom. Na boisku pojawili się m.in wracający po kontuzji Arkadiusz Milik czy Tomasz Kędziora. Koreańczycy całą drugą połowę szukali swoich okazji, a biało-czerwoni nieco ospale od czasu do czasu zagrażali bramce goście. Druga połowa nieco "ciągnęła się jak flaki w oleju", a na boisku mało co się działo, czego nie można powiedzieć o trybunach, gdzie głośny doping czy fala były na porządku dziennym.
Z każdą kolejną minutą to rywale coraz bardziej dominowali na świetnie przygotowanej do meczu murawie. W 85. minucie Azjaci w końcu dopięli swego i po strzale z ok. 25 metrów precyzyjnym strzałem popisał się Chang-Min Lee. Rywale złapali kontakt, ale również "wiatr w żagle". Zgaszeni biało-czerwoni dwie minuty później ponownie dali się zaskoczyć rywalom. Lewą stroną w pole karne wpadł Joo-Ho Park i dograł do Hee-Chan Hwanga, a ten mocnym uderzenie skierował piłkę do siatki i mieliśmy remis 2:2. W ostatnich minutach spotkania biało-czerwoni zdołali się podnieść z tej trudnej sytuacji i pokazali charakter zdobywając w 92. minucie spotkania bramkę na wagę zwycięstwa, a jej autorem po pięknym strzałem zza pola karnego został Piotr Zieliński! Chwilę później arbiter tego spotkania zagwizdał po raz ostatni i to biało-czerwoni schodzili z podniesionymi głowami!
Polska - Korea Płd. 3:2 (2:0)











Napisz komentarz
Komentarze