Okres wielkanocny nie był udany dla chorzowskiego klubu. Najpierw Ruch odniósł porażkę w derbach z GKS Tychy. Niebiescy rozegrali spotkanie bez większej historii, piłka dwukrotnie znalazła się w naszej siatce, a obraz gry nie pozwalał myśleć o nagłym zwrocie akcji. Biorąc pod uwagę, że była to druga porażka z rzędu(wcześniej Podbeskidzie wywiozło trzy punkty z Chorzowa) kibice, oczekiwaliby zapewne od piłkarzy ciężkiej pracy, które odwróciłaby sytuację. Tymczasem co robią zawodnicy po przegranym spotkaniu?

Tak, na powyższych zdjęciach znajduje się dwójka graczy Niebieskich – Vilim Posinković oraz Bojan Marković. Zagraniczni zawodnicy zabawiali w ten sposób podczas imprezy, na której był obecny także Dariusz Bernas(rezerwy Zagłębia Sosnowiec) oraz Armin Cerimagić(stoper GKS-u Katowice). Papierosy, alkohol, zachowanie... Komentarz do powyższych obrazków jest chyba zbędny. W Ruchu cały czas mówi się o tym, że klub mimo problemów ma się rozwijać, poczyniono wielkie starania odnośnie wizerunku zespołu, między innymi fantastyczną robotę wykonują media klubowe, które starają się jak mogą, aby ów wizerunek poprawiać. Nie od dzisiaj wiadomo, że ciężko jest wypracować sobie pozytywny odbiór, czasami potrzeba na to tygodni, miesięcy, a nawet lat. Wystarczy jednak moment, jedno negatywne zdarzenie, a całą pracę można zaprzepaścić. Taką kłodę pod nogi rzuciła Ruchowi wspomniana dwójka zawodników. Dodatkowo, jeżeli chodzi o Posinkovicia, to nie był to pierwszy tego typu incydent. Pamiętamy bowiem doskonale, że przed wylotem drużyny na Cypr, Vilim zamieścił na Instagramie materiał na którym widać było jak pali sziszę.

Wówczas sprawę załatwiono wewnątrz drużyny, a gracz przeprosił kibiców w jednym z filmów z Ayia Napa, opublikowanym przez klubowe media. Sytuacja jak widać, nie dała jednak Posinkoviciowi żadnej nauczki. Oczywiście można mówić o tym, że był to okres świąteczny, że piłkarz to też człowiek, ale piłkarz to przede wszystkim ambasador klubu. I tu nasuwa się kilka istotnych aspektów. Po pierwsze klub jest pracodawcą zawodnika. Nie od dzisiaj wiadomo, że pensje w tym sporcie do najniższych nie należą, w związku z czym Ruch ma prawo wymagać od swojego podopiecznego pełnego poświęcenia dla swojej profesji i dobrego prowadzenia. Po drugie – kibice. Przede wszystkim młodzi kibice. Niejednokrotnie piłkarze stają się idolami dzieciaków, które są wpatrzone w swojego boiskowego bohatera, chcą go naśladować w sposobie gry, wizerunku, ale też w tym jak się zachowuje. Czy taka postawa jest przykładem dobrego zachowania? Nie sądzę. Czy jest dobrą „reklamą” dla sportowców? Nie sądzę.
Ostatnią kwestią w tym temacie jest Ruch Chorzów, najbardziej utytułowany klub w Polsce, czternastokrotny mistrz kraju. W związku z tymi osiągnięciami, wielką pomyłką jest trzymanie w zespole zawodników, którzy pozwalają sobie na tego typu wybryki. Ruch to marka i legenda, a o markę i legendę trzeba dbać. Alex Ferguson, były manager Manchesteru United w jednej ze swoich autobiografii pisał, że żaden zawodnik nie może być większy od klubu i trenera. I to chyba ten moment, żeby Ruch pokazał podobnie podejście. Oczywiście, że zespół ze stadionu przy ulicy Cichej nie jest na ten moment światową drużyną, grającą w jednej z najlepszych lig i bijącą się o tytuły w europejskich pucharach, ale chyba chodzi o to, żeby wyznaczać sobie pewne wzorce i standardy, nie tylko w Chorzowie, ale w całej polskiej piłce. W innym wypadku nigdy nie osiągniemy najwyższego poziomu. Może działacze Ruchu powinni odezwać się np. do swojego byłego zawodnika, Kamila Grabary i zapytać go o to, co zrobiłby Jurgen Klopp z zawodnikiem Liverpoolu, który postąpiłby w ten sposób, a warto zaznaczyć, że w tym temacie Posinković jest już recydywistą. Klub wydał jak na razie tylko oficjalne oświadczenie, ale miejmy nadzieję, że finalnie zachowa się tak, jakby zrobił to wspomniany Liverpool czy Manchester United.
"Ruch Chorzów z pełną powagą podchodzi do informacji i zdjęć publikowanych w mediach i mediach społecznościowych, a dotyczących zachowania dwóch naszych piłkarzy.
Właściwa rekcja wymaga rozmów z samymi zainteresowanymi i sztabem trenerskim. Do czasu ich przeprowadzenia i podjęcia stosownych decyzji powstrzymujemy się od komentowania zdarzenia.
Zarząd Ruchu Chorzów SA w restrukturyzacji"
Swoje niezadowolenie i zdanie w mediach społecznościowych wyraziło wielu dziennikarzy, kibiców, czy też osób związanych z klubem. Na Twitterze, możemy przeczytać komentarze m.in. Wojciecha Grzyba – byłego kapitana Niebieskich, czy Grzegorza Joszko – autora książki „Niebieskie Majstry”
Szkoda, że nie jest taki aktywny na na boisku ☹️
— Wojciech Grzyb (@WojtekGrzyb) 2 kwietnia 2018
Na sam koniec warto też podkreślić, że szkoda w tej sytuacji tych chłopaków, którzy dobrze się prowadzą i chcą walczyć o pozostanie Ruchu w I lidze. Przez dwójkę „kolegów” zostali zostali z nimi wrzuceni do jednego worka. Szkoda także tych wszystkich, którzy związani są z Ruchem i przejmują się jego losem. Całość byłaby zapewne odebrana inaczej, gdyby sytuacja sportowa drużyny była dobra, tak jednak nie jest i na ten moment Niebieskim nie są potrzebne koleje ciosy, tym bardziej takie, które wypływają z wnętrza klubu.
Zdjęcia: Twitter










Napisz komentarz
Komentarze