Burza wywołana przez niesfornych zawodników Ruchu rozpętała się po derbowym meczu z GKS-em Tychy. Po przegraniu wyjazdowego spotkania piłkarze wzięli udział w suto zakrapianej imprezie, co zostało udokumentowane na zdjęciach zamieszczanych na portalach społecznościowych.
Wydaje mi się że z co niektórymi w @ruchchorzow1920 powinno się przeprowadzić rozmowy. Klub jedna noga w drugiej lidze a tu piłkarze się bawią po meczu. pic.twitter.com/S9vnQiucif
— Krzysztof Klos /R\uch (@KlosKrzysztof) 2 kwietnia 2018
Sobotni wybryk nie był pierwszym w wykonaniu Vilima Posinkovica. Tuż przed wylotem chorzowskiej drużyny na Cypr, gdzie na początku lutego zorganizowane zostało 14-dniowe zgrupowanie, napastnik zamieścił na Instagramie materiał, na którym widać było jak pali sziszę. Nieoficjalne informacje mówią również, że już wcześniej był upominany przez trenera Juana Ramona Rochę, w związku ze wstawieniem się na trening pod wpływem alkoholu. Kolejne tego typu zdarzenie, które na domiar złego odbiło się szerokim echem w mediach, przelało czarę goryczy.
O ile los 27-letniego Bośniaka jest już przesądzony, a rozwiązanie z nim kontraktu jest tylko kwestią czasu, to jego rodak - Bojan Markovic - otrzymał od włodarzy klubu jeszcze jedną szansę. Jak poinformowali Niebiescy w specjalnym komunikacie, zawodnik zostanie ukarany grzywną. To pierwsza żółta kartka dla doświadczonego obrońcy Ruchu, która - jak pokazał przykład Vilima Posinkovica - przy kolejnym przewinieniu może zamienić się w czerwoną.
Komunikat Ruchu Chorzów:
"Zarząd Ruchu Chorzów SA w restrukturyzacji informuje, że prowadzone są rozmowy na temat formy rozwiązania kontraktu z Vilimem Posinkoviciem. Na Bojana Markovicia została natomiast nałożona kara finansowa. Oprócz niej zmienione zostały zapisy jego umowy z Klubem, zgodnie z którymi będzie ona obowiązywać do końca sezonu z opcją przedłużenia o kolejny rok."










Napisz komentarz
Komentarze