We wczorajszym spotkaniu widzowie zgromadzeni na hali MORiS-u mogli oglądać wszystko, co kibicowi potrzebne jest do szczęścia: pięć goli, parady bramkarzy, przedłużone rzuty karne, podbramkowe sytuacje i emocje do ostatniej sekundy. Wynik otworzył Wadim Iwanow, który piłkę rywalowi i wpakował ją w okienko bramki Piasta. Świetną okazję do podwyższenia prowadzenia miał w 13. minucie Adam Wędzony. Zawodnik gospodarzy przelobował wychodzącego bramkarza gości, ale jeden z gliwiczan zdołał zażegnać niebezpieczeństwo.
Gorąco było momentami również pod bramką Rafała Krzyśki, który popisał się m.in. wygranym pojedynkiem sam na sam z Przemysławem Dewuckim. Trzy minuty przed przerwą z przedłużonego karnego drugą bramkę zdobył Maciej Mizgajski. Przed przerwą ten sam piłkarz miał jeszcze jedną, podobną szansę, jednak tym razem Michał Widuch był górą. Przedłużonego karnego mieli i rywale – spudłował jednak Dewucki.
Drugą połowę rozpoczął Szymon Łuszczek pięknym i – niestety – obronionym uderzeniem. Potem gorąco było pod bramką chorzowian, a w 26. minucie po kontrze Piasta, padł bramka, która zaostrzyła rywalizację. Akcje przenosiły się spod jednej bramki pod drugą. Blisko pokonania Widucha był m.in. Mikołaj Zastawnik, który uderzał z ostrego konta. W 34. minucie goście wycofali bramkarza, co wykorzystał Mizgajski, trafiając z własnej połowy, do siatki rywali.
Chwilę później znakomitą okazję miał Sebastian Leszczak. Nie wpadło, a w rewanżu trafili rywale. Końcówka meczu była nerwowa dla Clearexu, a mogła zakończyć się w dramatycznych okolicznościach, gdyby Krzyśka nie obronił „piłki meczowej”, po uderzeniu Michała Grecza.
Chorzowianie wygrali 3:2. Za tydzień, w poniedziałek, czeka ich kolejny mecz. Na wyjeździe zmierzą się Rekordem Bielsko-Biała.
Źródło: Clearex Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze