Po porażkach z Miedzią Legnica i Puszczą Niepołomice chorzowianie jechali do Częstochowy już tylko z matematycznymi szansami na utrzymanie w Nice 1 Lidze. Po ostatniej potyczce przy Cichej trener Dariusz Fornalak podkreślał, że należy unikać kompromitacji w ostatnich meczach sezonu, a przede wszystkim grać z dużo większym zaangażowaniem i determinacją.
Do Częstochowy „Niebiescy” pojechali bez Marcina Kowalczyka i Kamila Słomy, w ich miejsce wystąpili odpowiednio 18-letni Bartłomiej Kulejewski oraz Mello.
Spotkanie zaczęło się fatalnie dla Ruchu. Już w 5. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Po krótko rozegranym rzucie rożnym i dośrodkowaniu w pole karne piłka po strzale jednego z rywali trafiła w poprzeczkę, a po chwili do bramki wepchnął ją obrońca Artem Rachmanow. Szybko strzelony gol umocnił częstochowian w obranej taktyce. Miejscowi spokojnie rozgrywali piłkę z tyłu i czekali na wyjście piłkarzy z Cichej. Ci jednak nie kwapili się z pressingiem ustawiając się głęboko na własnej połowie. Gospodarze do znudzenia wymieniali piłkę, by co jakiś czas przyspieszyć grę prostopadłym zagraniem lub przerzutem na skrzydło, szukając w ten sposób kolejnych okazji. Raków podwyższył prowadzenie w 22. minucie. Po zbyt łatwym przejęciu piłki w środku pola Miłosz Szczepański zagrał na prawą stronę pola karnego do Jose Embalo, a ten silnym płaskim strzałem pokonał Nikołaja Bankowa. W dalszej części I połowy obraz gry się nie zmieniał. Częstochowianie kontrolowali mecz, zdecydowanie przeważali w posiadaniu piłki. W pierwszej połowie „Niebiescy” byli w stanie jedynie oddać kilka niecelnych strzałów z dystansu – próbowali Mateusz Hołownia, Mello, groźnie po dośrodkowaniu Mateusza Bogusza główkował Mateusz Majewski.
Po przerwie na boisku oglądaliśmy nieco inny zespół. Bardziej zdeterminowany, zaangażowany i odważniejszy. „Niebiescy” dużo częściej niż w pierwszej części wychodzili do pressingu i częściej gościli pod polem karnym gospodarzy. Zanim jednak chorzowianie stworzyli sobie okazje bramkowe, wynik mógł podwyższyć Dariusz Formella. Na nasze szczęście w 58. minucie uderzył jedynie w poprzeczkę. Trener Fornalak zdecydował się wpuścić na boisko kolejnych młodych zawodników – Patryka Sikorę i Dominika Małkowskiego. Chorzowianie próbowali gry skrzydłami, ale żadne z licznych dośrodkowań nie trafiło do adresata w polu karnym. Aż do 77. minuty, kiedy prawą stroną przedarł się aktywny Jakub Kowalski. Skrzydłowy wrzucił futbolówkę w „szesnastkę”, piłka odbiła się jeszcze od jednego z rywali po czym do siatki wpakował ją Hołownia. Bramka kontaktowa dodała jeszcze „Niebieskich” wiary, że można z Częstochowy wywieźć jakieś punkty. Gospodarze jednak szybko otrząsnęli się po stracie gola i już do końca grali w defensywie bardzo zdyscyplinowanie. Chorzowianie posyłali jeszcze pod bramkę Rakowa dośrodkowania, ale nie przyniosło to efektu. Ostatecznie „Niebiescy” przegrali 1:2 i do miejsca barażowego tracą już 10 punktów na 4 mecze przed końcem sezonu.
Dzisiejsze spotkanie – porównując je do dwóch ostatnich – przyniosło pewien optymizm. Mówił o tym na konferencji prasowej trener Fornalak. – Nasza młodzież – zwłaszcza w II połowie – pokazała, że jest jakieś światełko dla nas, jakiś punkt zaczepienia.
Raków Częstochowa – Ruch Chorzów 2:1 (2:0)
Bramki:
1:0 Artem Rachmanow, 5 min.
2:0 Jose Embalo, 22 min.
2:1 Mateusz Hołownia
Raków: Lis – Mondek, Rachmanow, Niewulis, Góra – Sapała, Figiel – Szczepański (84 Łabojko), Formella (66 Tomalski), Malinowski – Embalo (76 Czerkas); trener: Marek Papszun.
Rezerwowi: Szumski, Mesjasz, Radwański, Wójcik.
Ruch: Bankow – Komarnicki, Kulejewski, Marković (63 Sikora), Hołownia – Trojak (66 Małkowski), Urbańczyk – Kowalski, Bogusz (74 Walski), Mello – Majewski; trener: Dariusz Fornalak.
Rezerwowi: Hrdlicka, Rutkowski, Nowakowski, Balicki.
Żółta kartka: Góra.
Sędziował: Tomasz Marciniak (Płock).
Widzów: 2 579.










Napisz komentarz
Komentarze