Kilka tygodni temu doszedł Pan do porozumienia z władzami Chorzowa ws. dzierżawy zabytkowego gmachu ratusza w Hajdukach. Jakie ma Pan plany związane z tym budynkiem?
To prawda, doszliśmy do porozumienia, ale jeszcze go nie przejęliśmy. Wciąż potrzebujemy zgody na dzierżawę, którą muszą wyrazić radni podczas majowej sesji. Jeśli chodzi o nasze plany, to bez wątpienia są one dalekosiężne. Ten budynek, jego budowa oraz charakter, same podpowiadają nam gotowe rozwiązania. Chciałbym, żeby dolne kondygnacje gmachu zostały przystosowane do celów gastronomiczno-społeczno-kulturalnych. To może być restauracja, w której będą się odbywać warsztaty i inne ciekawe zajęcia dla dzieciaków, co spowoduje, że ów lokal, oprócz swojego głównego przeznaczenia związanego z gastronomią, przyjmie również funkcje edukacyjne.
Wszystko co znajduje się powyżej, zostanie natomiast zagospodarowane jako przestrzenie biurowe. To będą firmy na poziomie, co będzie determinować wygląd tego budynku, jego okazałość. Jestem przekonany, że każdy kto wejdzie do niego po zakończeniu modernizacji, będzie pod wrażeniem. Zapewniam, że zachowa on cały swój majestat. Odkąd podjęliśmy rozmowy dotyczące dzierżawy, cały czas jesteśmy w kontakcie z miejskim konserwatorem zabytków. Rozmawiamy o tym jak ma wyglądać hajducki ratusz po zakończeniu inwestycji, co należy zachować, uratować, odrestaurować, a co zmienić. Jesteśmy zgodni na każdej płaszczyźnie. Rzeczą oczywistą jest, że stare budynki potrzebują nowych funkcji, a co za tym idzie, nowej aranżacji przestrzennej. Trzeba mieć na względzie nie tylko dzisiejsze standardy, ale również przepisy BHP. Wygląda na to, że jesteśmy w stanie się dogadać.
Inwestycja zostanie zrealizowana na modłę Fabryki Porcelany w Katowicach, którą przejęliście już ładnych parę lat temu?
Niezupełnie, chociaż oczywiście będzie można zauważyć ideologiczną bliskość konceptu, polegającego na odnowieniu istniejącego organizmu, wpisaniu się w kontekst tego miejsca i jego otoczenia. Zależy mi na tym, żeby przywrócić ten budynek społeczności. Nie oznacza to, że zrobimy z niego dom kultury, bo nie żyjemy w czasach, w których takie placówki są się w stanie samodzielnie utrzymać, bez dotacji miejskich. Ta inwestycja musi przynieść nam zysk, inaczej zbankrutujemy, zostając z pięknym, wyremontowanym budynkiem. Chcemy tchnąć w to miejsce nowe życie, by ze wszystkimi swoimi walorami, znów mógł służyć mieszkańcom.
Ratusz Hajduki ma ogromny potencjał, również ze względu na dziedziniec, który można ciekawie zagospodarować. W przyszłości moglibyśmy tam organizować koncerty czy seanse kina letniego. Myśleliśmy też nad oranżerią, ale jeszcze nie jesteśmy przekonani, czy to dobry pomysł. Chodzi o to, żeby zaszczepić w tym miejscu nową tkankę, która się przyjmie. Ważne dla mnie jest również to, żeby ten teren było otwarty dla wszystkich, by każdy mógł tu przyjechać na rowerze i zobaczyć jak pięknie go odnowiliśmy. Tak jest właśnie w Fabryce Porcelany.
Co zobaczył Pan w środku tego budynku, kiedy wszedł tam po raz pierwszy? To było rozczarowanie czy raczej ekscytacja?
Wyobrażałem sobie, że w środku wygląda on tak samo jak na zewnątrz, ale wcale tak nie jest. We wrześniu, po tym jak dokonamy niezbędnych zabezpieczeń, chciałbym zaprosić społeczników z Chorzowa, żeby razem z nami uczestniczyli w akcji sprzątania budynku. Dzięki temu każdy będzie mógł samemu przekonać się jak wygląda. Nikt nie będzie mógł nam też zarzucić, że coś zniszczyliśmy podczas remontu, choć tak naprawdę, to niszczyć nie ma czego. Na ścianach jest cegła, ze stropów poodpadały tynki... Tylko w niektórych miejscach widać pozostałości po znajdujących się tam dawniej zdobieniach, ale nie ma ich zbyt wiele.
To nie była willa, ale instytucja miejska. To był dostojny, ale dość skromny budynek, który nie zdumiewa architektonicznym przepychem. Tak jak już wspomniałem – nie zamierzam zmieniać jego charakteru. Mam na względzie szacunek dla tego miejsca, jego historii oraz ludzi którzy ją tworzyli. Nie wyobrażam sobie, by można było postąpić inaczej. W budynku znajdują się dwie reprezentacyjne sale, które należy odrestaurować z ogromną pieczołowitością. To Sala Ślubów i Sala Rady Miasta. Cała reszta to natomiast zwyczajne pomieszczenia, w których nigdy nie było nawet żadnych ozdobnych lampek czy boazerii. Piękna jest klatka schodowa, ale ze względu na formę, a nie materiały, z których została wykonana.
Środki, które trzeba będzie włożyć w modernizację tego budynku będą bardzo wysokie. Nie przeraża to Pana?
Nie. Jesteśmy w miejscu (Fabryka Porcelany przyp. red.), które jest ponad dziesięć razy większe. Ta przestrzeń mnie przeraziła. Po pierwszej fazie entuzjazmu, popatrzyłem na wszystko chłodnym okiem i lekko się zestresowałem. Zacząłem się zastanawiać czy uda mi się ten projekt doprowadzić do końca. Na szczęście się udało i wszystko ruszyło z kopyta. Do restauracji przychodzi wielu ludzi, frekwencja podczas imprez dopisuje, są chętni na wynajem powierzchni biurowych...
Fabryka Porcelany jest bardzo prosta pod względem architektonicznym. Ten kompleks budynków zachwyca swoim ogromem, postindustrialnym charakterem, przestrzenią na której znajdują się placyki czy wewnętrzne dziedzińce. Jest takim małym miasteczkiem. Tu nie trzeba było zwracać uwagi na żadne detale, bo ich zwyczajnie nie było. W przypadku hajduckiego ratusza jest już nieco inaczej. Przeglądaliśmy stare fotografie, żeby przekonać się jak ten budynek wyglądał 100 lat temu. Chcielibyśmy, żeby po zakończeniu modernizacji, wyglądał on tak samo, a może nawet lepiej.
Na jaki okres podpiszecie umowę dzierżawy, ile ma kosztować rewitalizacja budynku i jak długo może ona potrwać?
Mamy przejąć ten budynek na 30 lat. Rewitalizacja zajmie trzy, maksymalnie cztery lata. Myślę, że pochłonie to ok. 20 milionów złotych.
Niektórzy mieszkańcy są bardzo ostrożni jeśli chodzi o plany związane z rewitalizacją tego budynku. To, że przez lata przechodził on z rąk do rąk i popadał w coraz większą ruinę, spowodowało, że z dużą rezerwą podchodzą do kolejnych inwestorów. W jaki sposób by ich Pan uspokoił?
Odpowiedź jest prosta: proszę spojrzeć na Fabrykę Porcelany. Zachęcam by tu przyjechać, zobaczyć i porównać ten obraz z ruiną, którą zastaliśmy zanim rozpoczęliśmy rewitalizację. Poza tym Ratusz Hajduki wciąż jest i będzie się znajdować w rękach miasta. Podpisaliśmy umowę, w której zobowiązaliśmy się do konkretnych rzeczy, zrealizowanych w konkretnym czasie.
Rozmawiał Tomasz Breguła










Napisz komentarz
Komentarze