W pierwszej połowie rywale nie stworzyli sobie wielu okazji. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadzili dopiero po 20 minutach gry. Ograniczali się do nielicznych kontr, które nasi obrońcy i pomocnicy likwidowali nim jeszcze piłkarze Siarki zbliżyli się do naszego pola karnego.
Cała nasza linia pomocy grała kreatywnie, szybko podchodziliśmy pod pole karne gospodarzy, a akcje kończyliśmy strzałami. Już w 6 minucie meczu w zamieszaniu w polu karnym piłkę kopnął Bogusz i gdy wydawało się, że musi być gol, piłka uderzyła w słupek.
Ciągle jednak to Ruch był w natarciu i kolejne akcje zaczepne Niebiescy konstruowali z łatwością. Mało brakowało, a już w 16 minucie meczu pierwszej kolejki zostałby rozstrzygnięty konkurs na bramkę sezonu. Urbańczyk dostrzegł, że bramkarz Siarki wyszedł na przedpole i natychmiast postanowił go przelobować. Piłka po jego strzale z ok. 40 metrów trafiła jednak w poprzeczkę. Bramkarz nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia. Pech, bo ile razy kopiąc piłkę z tej odległości trafia się w poprzeczkę?
Mecz rozgrywamy był w upale więc po pół godzinie gry sędzia zarządził krótką przerwę techniczną. Po niej tempo nieco spadło, co dało piłkarzom Siarki szansę na wyrównanie gry. Pojawiły się pierwsze błędy z naszej strony, po których gospodarze mieli przynajmniej zalążki okazji. Ale i tak przewaga należała do Ruchu, a w końcówce pierwszej połowy Kędziora oddał dwa groźne strzały. Raz, strzelając tuż sprzed pola karnego, przeniósł piłkę nad poprzeczką, a szkoda, bo okazja była znakomita. Drugi raz jego strzał oddany w środek bramki złapał Krystian Krupa.
Obraz gry po przerwie był inny choć pierwsze minuty na to nie wskazywały. Siarka zmieniła nieco ustawienie zagęszczając środek pola i grając na dwóch napastników. Jednak już pierwszą akcję drugiej połowy strzałem sprzed pola karnego kończył Komarnicki i nic nie uchroniło by Siarki, gdyby piłka nie przeszła minimalnie obok słupka. Potem były kolejne akcje, kolejne szanse dla Niebieskich przerywane nielicznymi kontrami Siarki. Jedna z takich kontr powstrzymana została faulem na 18-20 metrze od bramki. O takich sytuacjach mówi się często, że „śmierdzi golem”. Niestety w drużynie z Tarnobrzega jest specjalista od wykonywania rzutów wolnych i tym razem uderzył celnie. Wydaje się, że Lech popełnił błąd, bo piłka wylądowała w siatce przy słupku, którego pilnował ale trzeba przyznać, że strzał był przedni.
Od 65 minuty, w której straciliśmy bramkę Niebiescy ruszyli do odrabiania strat. Graliśmy jeszcze odważniej z przodu, stwarzaliśmy kolejne sytuacje ale też narażaliśmy się na kontry. Kilka razy fantastycznie bronił Lech, który wygrał trzy pojedynki sam na sam z napastnikami Siarki, obronił też minimum dwa bardzo niebezpieczne strzały. Jednocześnie jednak trzykrotnie piłkę po jego rozegraniu przejmowali rywale. Nie byli w stanie wykorzystać nadarzających się okazji ale inny rywal może być skuteczniejszy.
Obie drużyny walczyły do samego końca. Piłkarzom Siarki szansa pokonania Ruchu dodawała sił i pomimo łapiących ich skurczy dążyli do zdobycia trzech punktów. Ruch jeszcze w przedostatniej akcji meczu mógł wyrównać ale strzał Podgórskiego końcami palców wybił bramkarz rywali.
Emocji nie wytrzymał niestety spiker zawodów, który powiedział o kilka słów za dużo wychodząc ze swej roli. Zauważyli to także działacze klubu z Tarnobrzega, którzy od razu po meczu przeprosili obecnych w Tarnobrzegu przedstawicieli Ruchu.
Siarka Tarnobrzeg - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)
Bramki: Radulj 64'
Ruch: Lech - Komarnicki, Obst, Małkowski, Bartolewski - Kowalski (62' Nowakowski), Walski, Urbańczyk, Bogusz (76' Balicki), Podgórski - Kędziora (76' Majewski)
Trener: Dariusz Fornalak
Siarka: Krupa - Duda, Nadolski, Radulj, Kabała (46' Galara), Janeczko (79' Woźniak), Głaz, Gębalski, Płatek (46' Ropski), Kubowicz, Drobot (87' Maik)
Trener: Włodzimierz Gąsior
Żółte kartki: Kubowicz, Głaz - Małkowski
Sędzia główny: Piotr Urban (Kolegium Sędziów PZPN)
źróło: ruchchorzow.com.pl










Napisz komentarz
Komentarze