Z zaniedbaniem właścicieli od wielu lat próbowało walczyć miasto, jednak póki wojewoda nie wyda decyzji o rozwiązaniu umowy, Chorzów ma związane ręce. – Wielokrotnie interweniowaliśmy w sprawie złego stanu technicznego budynków. Urząd wnioskował do wojewody, aby Skarb Państwa rozwiązał wieczyste użytkowanie. Gdyby tak się stało, budynki nie byłyby już w rękach prywatnych. Niestety, wojewoda uznał wniosek miasta za bezzasadny – mówi Andrzej Kotala, prezydent Chorzowa.
Mimo że władze miasta robiły wszystko, by do tego nie doprowadzić, właścicielom udało się kilka lat temu otrzymać decyzję o wykreśleniu kilku budynków z rejestru zabytków, co było de facto wyrokiem na rzeźnię. - Miejski konserwator zabytków regularnie występował z wnioskiem o kontrolę - nakazy przeprowadzenia prac na terenie rzeźni oraz zalecenie pokontrolne wydawał wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków oraz Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego. Miasto podejmowało także czynności podatkowe, których celem było zmuszenie właściciela do należytej konserwacji i utrzymania zabytkowych budynków. Fatalnym stanem technicznym zajmowała się też chorzowska prokuratura – mówi Marcin Michalik, zastępca prezydenta ds. technicznych i rozwoju.
Zabytkowa rzeźnia przy ul. Krakusa nigdy nie była własnością miasta. Kompleks został znacjonalizowany w 1945 r., a następnie na skutek przemian ustrojowych trafił w ręce prywatnego właściciela. Neogotyckie budynki wpisano do rejestru zabytków w 1985 roku. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wydał już właścicielowi nieruchomości decyzję o wyburzeniu ścian do wysokości pierwszego piętra.
W połowie lipca prezydent Chorzowa złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, polegającego na zniszczeniu i uszkodzeniu zabytku. Miasto wystąpiło również na drogę sądową, będzie żądać od właściciela obiektu zwrotu kosztów za przeprowadzone prace rozbiórkowe.
Źródło: UM Chorzów










Napisz komentarz
Komentarze