Walka nie należała do tych najpiękniejszych, a taktyka doświadczonego rywala z Brazylii była dość prosta czyli obalenie i walka w parterze. Jak pierwszy to chorzowianin wykonał obalenie już w 40 sekundzie i wydawało się, że kontroluje sytuacje w oktagonie. "Pezao" spróbował jednak wstać i sam znalazł się w lepszym miejscu. Rozpoczął obijanie "Siwego" i tym samym rundę zapisał na swoją korzyść. Drugą rundę aktywnie rozpoczął de Lima szybko doprowadzając do klinczu, a w nim próbował wyrządzić krzywdę Wieczorkowi. Większość rundy tak właśnie wyglądała, dobra obrona de Limy przed atakami Polaka i kilka trafień w jego wykonaniu. Na 40 sekund przed końcem tej odsłony 33-latek zapiął duszenie gilotynowe, ale naszemu "ciężkiemu" udało się uciec. Tę część starcia zakończył jednak boleśnie - przyjął kilka mocnych ciosów na kilka sekund przed gongiem.
Obraz walki nie zmienił się w trzeciej rundzie. Tym razem szybkie obalenie w wykonaniu de Limy i całe pięć minut zawodnicy walczyli w parterze. Po końcowym gongu sędziowie nie mieli żadnych wątpliwości i byli jednogłośni. Cała trójka się zgodziła i wskazała na werdykt 30-27 na korzyść debiutującego w wadze ciężkiej UFC fightera.
Walka w ostatniej chwili
Warto przypomnieć, że Adam Wieczorek przyjął walkę w ostatniej chwili zastępując kontuzjowanego Rusłana Magomiedowa. Była to spontaniczna decyzja, która miała się opłacić. Rywal "Siwego" w UFC rywalizuje od 2014 roku, jednak ostatni raz walczył 1,5 roku temu w kategorii półciężkiej. Długa przerwa spowodowana była dyskwalifikacją za wykrycie w organizmie niedozwolonych środków. "Pezao" wspomagał się przed niedoszłym starciem z Saparbekiem Safarowem we wrześniu 2017.










Napisz komentarz
Komentarze