Można powiedzieć wymarzony start Pucharu Świata 2018/2019 w wykonaniu chorzowskiej biathlonistki. Monika Hojnisz jeszcze nigdy w historii nie miała takie początku sezonu. Od początku wszystko wyglądało znakomicie, chorzowianka pewnie wyruszyła na 15-kilometrową trasę biegu. Pierwsza runda tradycyjnie spokojna w wykonaniu chorzowianki i po bezbłędnym strzelaniu plasowała się na 22. miejscu. Każda kolejna runda była coraz szybsza w wykonaniu Hojnisz. Po drugim bezbłędnym strzelaniu była już na szóstym miejscu, a trzecie strzelanie pozwoliło naszej biathlonistce objąć prowadzenie! Podczas ostatniego strzelania Polka raz spudłowała i po gdy wbiegała na metę była pierwsza! Długo wydawało się, że nawet jedno pudło na ostatnim strzelaniu może nie odebrać jej zwycięstwa. Aż do momentu, gdy na strzelnicy pojawiła się startująca z numerem 94. Ukrainka Julia Dżyma. Bezbłędna tego dnia Ukrainka jeszcze na punkcie pomiarowym zlokalizowanym 1,3 km przed metą miała zaledwie dwie sekundy przewagi. Na ostatnim odcinku Dżyma zachowała jednak więcej sił niż Polka. Na mecie wygrała z przewagą 5,9 sekundy.
Chorzowianka przed sezonem zapowiadała przede wszystkim walkę od początku. - Moim celem jest równa wysoka forma przez cały sezon. Pojedyncze "wyskoki" formy mnie nie interesują - komentowała przed startem sezonu. W niedzielę Hojnisz wystartowała wraz z Łukaszem Szczurkiem w biegu sztafet mieszanych, gdzie nasza para zajęła 14. miejsce.
To największy sukces Hojnisz od 2013 roku, gdy zdobyła brąz mistrzostw świata w biegu ze startu wspólnego w Novym Mescie. To też największy sukces w polskim biatlonie od ponad dwóch lat. Ostatnią zawodniczką na podium była Krystyna Guzik, która w lutym 2016 r. była druga w Canmore i trzecia w Presque Isle.










Napisz komentarz
Komentarze