W poniedziałek estakada w Chorzowie została zamknięta dla ruchu wszelkich pojazdów. Dotyczy to zarówno obiektu, jak i poruszania się na terenie pod nim. Uruchomiono specjalną stronę internetową, na której na bieżąco publikowane są aktualne informacje i komunikaty: estakada.chorzow.eu.
Dla mieszkańców to sytuacja trudna, ale przy tym pojawia się szansa, aby w końcu pozbyć się z centrum szpecącego mostu. Idea jest mocno popierana przez chyba każdego, niestety bardziej złożona niż może się wydawać. Trudno wyobrazić sobie sytuację, że w zamian usunięcia odcinka Drogi Krajowej nie miałaby powstać żadna alternatywa (choć są głosy, że wcale nie musi). No i przede wszystkim koszty. Szacunkowo postawienie 400-metrowej estakady od nowa to ok. 200 mln zł. Weźmy pod uwagę też to, że już jest przystosowana infrastruktura wokół.
Budowa kilkukilometrowej obwodnicy to śmiało można obstawiać miliard zł, czyli cały roczny budżet Chorzowa. Do tego wliczmy czas potrzebny na przygotowanie projektu, wykup gruntów, odszkodowania etc, wreszcie prace. Przy pomyślnym wietrze to jakieś 6-8 lat. Oczywiście finansowanie musiałoby się odbyć przy wsparciu rządu - w przeciwnym wypadku miasta na to zwyczajnie nie stać.
"Miasto nie ma takich pieniędzy"
W środę, na posiedzeniu Sejmu RP, poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek interweniował w sprawie estakady. Przytoczył chorzowską sprawę, nazywając ją “dramatyczną”. Mówił, że codziennie przejeżdżało przez ten odcinek 40 tysięcy samochodów i że 80% z tego stanowił ruch tranzytowy.
- Koszt samych bali to 8 milionów złotych i to pewnie najmniejszy problem, bo koszt odbudowy to 200 milionów złotych. Miasto nie ma takich pieniędzy. Zwracam się do pana wicepremiera o pomoc, o wsparcie. Chorzów potrzebuje pomocy - padło z sejmowej mównicy.
Napisz komentarz
Komentarze