8 maja w Chorzowie odbyły się uroczystości upamiętniające 85. rocznicę Zbrodni Katyńskiej, podczas których odsłonięto tablicę pamiątkową „Ofiarom Katynia 1940 r.”. Instalacja stanęła w Parku Hutników. Choć nikt nie podstawia pod wątpliwość samej słuszności upamiętnienia, o tyle jej forma rodzi różne opinie.
Jakub Brzozowicz: Jak się panu podoba nowa tablica w hutniczym parku w Chorzowie? Pytam głównie o walory wizualne.
Dr inż. arch. Henryk Mercik, obecnie konserwator zabytków miasta Rybnik, a niegdyś Chorzowa: Widzę, że zostały pozostawione płyty po pomniku żołnierzy radzieckich. To był prawdziwy pomnik, miał jakąś wartość artystyczną. Tamta kompozycja była świadoma. Ktoś świadomie zakomponował to w tej przestrzeni parkowej. Teraz zostało po tym jakieś miejsce, które powinno zostać pewnie oczyszczone z tego wszystkiego i na nowo zagospodarowane.
A ja widzę, że obok tego, w zupełnie przypadkowej jakiejś konfiguracji, ktoś postawił jakiś mini głaz? Czy nie wiem jak to nazwać. Wygląda to zupełnie fatalnie, dlatego że tablica jakaś taka w guście taniej tablicy cmentarnej została umieszczona na... to jest tak jakby ktoś zdjął tą płytę pionową, z tradycyjnego nagrobka i postawił ją na ziemię. No tak to mniej więcej wygląda. Zupełnie kuriozalna rzecz.
Jakiś cel, jak sądzę, zapewne przyświecał autorowi.
Jeżeli już miałoby to czemukolwiek służyć, to po pierwsze, albo ta tablica powinna być zwyczajnie wyżej, jeżeli ona ma być już pionowo. Albo powinna być, jeżeli to byłby jakiś głaz, to powinna być ustawiona w formie takiego pulpitu, czyli pod kątem, pod skosem, żeby ktoś tak jak w książce, mógł tę inskrypcję odczytać w sposób normalny, swobodny. Nie ma wokół tego obiektu nic. Nie ma żadnego przemyślanego dojścia. I teraz jak ktoś tam złoży kwiaty, to zasłoni tą tablicę. Kompletnie to jest afunkcjonalne.
Czego tam zatem brakuje?
Ja myślę, że taka forma, i to może od tego trzeba zacząć, że ona powinna być piękna, użyteczna i trwała. Natomiast ani nie jest piękna, ani nie jest użyteczna. Prawdopodobnie trwała, bo to jednak kamień. Więc mamy brzydkie, bezużyteczne i trwałe.
Ja to oceniam zupełnie obiektywnie. Bo najczęściej, jeżeli jest piękne, to jest w jakiś sposób użyteczne. Ale trzeba się trzymać tego balansu. To jest balans tzw. witruwiuszowski, pochodzący z Traktatu "O architekturze ksiąg X". Piękne, użyteczne i trwałe. To jest bezużyteczne i zwyczajnie brzydkie. Nieprzemyślane zupełnie.
Nie każda forma upamiętnienia musi być spektakularna. W przestrzeni miejskiej często znajdujemy wszelkiego rodzaju tablice - nawet na płotach, starych kamienicach.
Taka tablica, jeżeli jest powieszona w miejscu, gdzie coś się działo, np. wieszamy na budynku, gdzie mieszkał Ryszard Riedel. Czyli nawiązujemy do miejsca, czy obiektu. To może być okej. Jeżeli nie ma żadnego nawiązania do miejsca, to wtedy być może chcemy uzyskać jakąś użyteczność. To wtedy trzeba zaprojektować to tak i zapytać, po co nam to służy. Jeżeli to ma służyć do składania kwiatów, do robienia jakichś mini albo większych uroczystości, to musi zostać zaprojektowane tak, żeby tam można było suchą nogą to rościć: żeby można było złożyć kwiaty, żeby można było nie przesłaniać tego, żeby można było znicz zapalić. Natomiast musi to być miejsce, gdzie da się taką uroczystość zorganizować.
Może taki był zamysł, skromna forma?
Jeżeli kogoś upamiętniamy, to nadajemy temu jakiś wymiar artystyczny. Bo jeżeli mówimy o Katyniu, to teraz pytanie, co chcemy symbolicznie pokazać na tej tablicy? Bo inskrypcja okej, ale jest jeszcze ten wymiar artystyczny, symboliczny, wymiar pomnikowy. Bo to jest w przestrzeni miejskiej, to ma być piękne i ma po prostu wzbudzać refleksję itd.
Mamy w Chorzowie pomniki jednoznaczne, gdzie są postaci: jest Chopin, jest Matka z Dzieckiem w Parku Róż i są Młodzi na Pałacu Ślubów. To są takie przełożenia proste. Można robić też przełożenia bardziej symboliczne, które trochę inaczej działają.
Jaka jest więc pana refleksja po obejrzeniu tego pomnika?
Tam nie ma nic. To jest rzecz, która jest tak “ajnfachowa”, że nawet na cmentarzu miałaby trudność się po prostu przebić. Czy chcemy żyć w tandecie? Nie chcemy. Brzydkie i bezużyteczne, ale trwałe, to jest synonim tandety. Natomiast pytanie, czy my w ten sposób chcemy oddać hołd ofiarom Katynia?
Zapytaliśmy w urzędzie miasta Chorzów m. in. kto jest autorem projektu, jaki był jego koszt i czym się kierowano przy ustaleniu formy. Pomimo upływu miesiąca czasu, miasto nie odpowiedziało na nasze pytania.
Napisz komentarz
Komentarze