Wypadek miał miejsce 27 czerwca, około godz. 16:00, na placu zabaw w Parku Róż. Przebywający tam wówczas 12-latek chciał skorzystać z tyrolki, jednak na samym początku jazdy zerwał się łańcuch i chłopiec spadł ze znacznej wysokości. Jak się okazało, jego obrażenia były poważne. Mowa tu bowiem o złamaniu kompresyjnym kilku kręgów oraz licznych pęknięciach. Nastolatek, z bólem kręgosłupa, został przetransportowany do szpitala przy ul. Truchana, gdzie spędził kilka dni.
Po przeglądzie nagrania z miejskiego monitoringu, Urząd Miasta odniósł się do sprawy.
- Chłopiec wszedł na urządzenie, następnie na metalową balustradę zabezpieczającą boki jednej z tyrolek, jednocześnie trzymając w rękach siedzisko sąsiedniej tyrolki. Następnie wyskoczył do góry – szacowana wysokość ponad 2,5 metra. Siła naprężenia, fakt, że skok nastąpił w poprzek toru działania urządzenia i zamocowania łańcucha, doprowadziła do mechanicznego uszkodzenia ogniwa łańcucha. Doszło do zerwania łańcucha i upadku chłopca ze znacznej wysokości. Wypadek nie był wynikiem awarii urządzenia - podkreśla Katarzyna Hohuł, główny specjalista Wydziału Kultury, Sportu i Promocji w chorzowskim magistracie.
Warto dodać, że wszystkie urządzenia na placach zabaw są regularnie przeglądane, konserwowane i możliwie szybko naprawiane. W przypadku uszkodzonej tyrolki, koszt jej naprawy szacuje się na około 1500 zł.
- Nie możemy zapewnić bezpieczeństwa młodym mieszkańcom naszego miasta, jeśli urządzenia na placach zabaw są użytkowane niezgodnie z przeznaczeniem. Właściwe użytkowanie urządzeń to nie tylko wyraz odpowiedzialności, ale także troski o dobro wspólne - zaznacza Katarzyna Hohuł.
Napisz komentarz
Komentarze