Ruch Chorzów poniedziałkowym starciem z Puszczą Niepołomice rozpoczął rozgrywki w nowym sezonie Betclic 1. Ligi. Podopieczni Dawida Szulczka po golu w końcu zdołali wywieźć jeden punkt w starciu ze spadkowiczem PKO Ekstraklasy. Tym razem o pełną pulę powalczyć chcieli już na Stadionie Śląskim w starciu z Górnikiem Łęczna. Ekipa Macieja Stolarczyka w pierwszej kolejce zmierzyła się z Polonią Bytom i przegrała 0:3.
Tuż przed pierwszym gwizdkiem piłkarze obu drużyn zebrali się na środku boiska aby minutą ciszy uczcić pamięć Renaty Kubiak, która przez wiele lata była pracownikiem chorzowskiego klubu. Pani Renia zmarła w dniu wczorajszym w wieku 67 lat.
Po rozpoczęciu gry gospodarze od razu wzięli się do roboty i bardzo dobrze weszli w to spotkanie. Już w trzeciej minucie gry swoich szans szukał jeden z nabytków transferowych Patryk Szwedzik. Strzał jednak był lekko niecelny.
Co się jednak odwlecze to nie uciecze i już kilka minut później Niebiescy mogli cieszyć się ze zdobycia pierwszej bramki. Z rzutu rożnego dośrodkował Piotr Ceglarz a piłkę głową do bramki głową skierował Denis Ventura.
Po golu Niebieskich spotkanie się uspokoiło i przeniosło głównie do środka pola. Niemrawi na początku goście zaatakowali w końcu około 25 minuty meczu, kiedy to piłkarze Łęcznej poważnie zagrozili bramce Ruchu. Po dośrodkowaniu w pole karne strzał oddawał Dawid Tkacz, ale fantastyczną interwencją popisał się bramkarz Ruchu, Jakub Bielecki. Popularny Bielu swoich kolegów uratował również po chwili, gdy już nogą strzał oddawał Jakub Bednarczyk.
W kolejnych minutach po raz kolejny to goście znaleźli się blisko bramki gospodarzy, a w dobrej sytuacji znalazł się Bartosz Śpiączka. Napastnik Górnika nie zdołał jednak pokonać będącego w świetnej formie bramkarza Ruchu.
Koniec pierwszej połowy przebiegł w dość spokojnym tempie, a do przerwy Niebiescy prowadzili z Łęczną 1:0.
Po 15 minutach przerwy obraz spotkania nie zmienił się znacząco, a kibice, którzy zgromadzili się na trybunach Kotła Czarownic nie byli świadkami najbardziej porywającego spotkania.
W drugiej połowie bowiem to znowu goście z Łęcznej częściej dochodzili do sytuacji bramkowych. Najpierw bardzo aktywny w całym spotkaniu Dawid Tkacz uderzał w lewy słupek bramki Ruchu, a później w aluminium po dośrodkowaniu z rzutu wolnego obijał również Bartosz Śpiączka.
Napastnik Górnika był również bohaterem akcji bramkowej dla Górnika. Na prawej stronie boiska piłkę zagrał Branislav Spacil, ta trafiła na głowę Śpiączki, który wygrał pojedynek pozycję z wprowadzonym w drugiej połowie Aleksandarem Komorem i bez problemów pokonał Bieleckiego.
Po golu wyrównującym w końcu obudzili się piłkarze Dawida Szulczka. Martin Konczkowski dostał dobrą piłkę w pole karne, dograł ją do Piotra Ceglarza, a ten oddał strzał, który jednak został zablokowany przez obrońcę Górnika.
Niebiescy jednak nie zamierzali się zatrzymywać i już kilka minut później ponownie wyszli na prowadzenie. Podobnie jak w przypadku pierwszej bramki zdobytej przez Ruch zagrożenie wzięło się ze stałego fragmentu gry. Z rzutu rożnego dogrywał Ceglarz, piłkę głową zgrywał Nikodem Leśniak-Paduch, a z niewielkiej odległości głową do bramki skierował ją Mateusz Szwoch.
W ostatnich minutach spotkania oba zespoły próbowały jeszcze zaatakować, ale wynik spotkania nie uległ już zmianie. Ruch wygrał pierwsze domowe starcie w nowym sezonie i dzięki temu może dopisać sobie trzy punkty.
Ruch w następnej kolejce zmierzy się ze Śląskiem Wrocław. To spotkanie już 3 sierpnia we Wrocławiu.
Ruch Chorzów - Górnik Łęczna 2:1 (1:0)
(Ventura 5', Szwoch 84' - Śpiączka 75')
Ruch: Bielecki – Konczkowski, Leśniak-Paduch, Szymiński (Bała 61'), Mezghrani – Szwoch, Nagamatsu (Sz. Szymański 46'), Żurawski (Komor 61'), Ventura (Lukic 74') – Ceglarz (Sobeczko 95'), Szwedzik; trener: Dawid Szulczek.
Rezerwowi: J. Szymański, Rosół, Dyduch, Kozak,
Łęczna: Pindroch - Ogaga, Kruk, David Abott, Bednarczyk - Janaszek (Spacil 46'), Osipiuk (Traore 90'), Kryeziu, Orlik (Doba 87') - Tkacz (Malamis 84'), Śpiączka; trener: Maciej Stolarczyk.
Rezerwowi: Olszak, Spacil, Szczytniewski, Krawczyk, Broda, Akhmedov.
Żółte kartki: Mezghrani - Pindroch
Sędziował: Łukasz Szczech (Kobyłka)











Napisz komentarz
Komentarze