Piękna pogoda i fantastyczna atmosfera. I wreszcie żeński konkurs skoku wzwyż, co w poprzednich latach nie było normą z uwagi na ograniczenia czasowe – tyle wystarczyło, aby w piątek na rynku w Katowicach Jarosława Mahuczich rozprawiła się z rekordem Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej. Ukraińska lekkoatletka, która do Polski przyjechała nie tylko jako mistrzyni olimpijska, ale również rekordzistka świata (2,10 metra), w centrum Śląska uzyskała jako jedyna wysokość dwóch metrów. To więcej niż dotąd którakolwiek kobieta uzyskała w imprezie pamięci zmarłej mistrzyni olimpijskiej z Sydney.
– Ostatnie dni nie były dla mnie najlepsze, szukałam z powrotem siebie na skoczni. Ale przyjazd na Śląsk, możliwość zobaczenia się z tak wielką ukraińską społecznością, która tu żyje i przyszła mnie wspierać z trybun, uskrzydliły. Uważam, że takie wydarzenia, gdzie lekkoatletyka wychodzi do kibiców, do centrów miast, są świetne. Musiałam tu być. Bardzo chciałam tu wygrać – mówiła Mahuczich tuż po wygranej.
Dla najwybitniejszej zawodniczki w historii skoku wzwyż występy poza tradycyjnym stadionem nie były niczym nowym. W przeszłości w końcu zdarzało jej się m.in. występować na boisku do koszykówki. I tam też skakała wysoko. Katowickie zawody przyniosły jej jednak zdecydowanie sporo pewności siebie, bo w pokonanym polu zostawiła m.in. Nicolę Olyslagers – charyzmatyczną Australijkę, która w marcu w Nankinie sięgnęła po złoto halowych mistrzostw świata. Tym razem główna konkurentka Jarosławy uzyskała 1,97 m – o centymetr mniej od poprzedniego rekordu mityngu.
Ale w piątek w Katowicach działo się sporo więcej. Zdecydowanie godna uwagi była rywalizacja kulomiotek, gdzie w jednym kole spotkały się mistrzyni olimpijska z Paryża – Niemka Yemisi Ogunyele oraz dwukrotna mistrzyni Europy Jessica Schilder. Tym razem to Holenderka okazała się lepsza, pchając czterokilogramową kulę na 19,66 metra. Ogunyele odpowiedziała „tylko” próbą na 19,50 m.
– To jest naprawdę dobra impreza – mówił do Sama Kendricksa, oglądając tę zabawę w Katowicach, wielki Armand Duplantis.
Szwed, który w sobotę ma być headlinerem głównej części Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej, podobnie jak znakomita większość tyczkarzy pojawił się w piątek na obiekcie w roli kibica. Jednak o ile Amerykanin, Renaud Lavillenie czy Emmanouil Karalis byli wyłącznie widzami rywalizacji koleżanek po fachu, Duplantis spełniał w Katowicach podwójną rolę. W zawodach występowała bowiem jego siostra Johanna. Tej niestety nie poszło najlepiej, bo konkurs zakończyła wynikiem 4,20 metra – zdecydowanie niższym od jej rekordu życiowego. Ale z trybun miała bardzo dobre wsparcie. Mondo był tego dnia nie tylko kibicem siostry, ale również aktywnym trenerem, który podchodził do ojca i matki, oglądał powtórki skoków Johanny i również udzielał jej rad. Tym razem nie wcieliła ich w życie, ale przyszłość – z takimi genami – może należeć do niej.
Konkurs żeńskiej tyczki wygrała Marie-Julie Bonnin. Francuzka uzyskała 4,70 metra. Później nieskutecznie atakowała rekord Francji (4,77 m).
W sobotę główna część Memoriału – już na Superauto.pl Stadionie Śląskim. Kibice, którzy od godz. 12. będą gromadzić się na trybunach, w sumie obejrzą aż 46 medalistów olimpijskich z Paryża i 18 aktualnych liderów list światowych. W gronie uczestników będzie też aż 36 Polaków – to rekord, odkąd „Kama” jest częścią kalendarza Diamentowej Ligi. W tym gronie oczywiście nie zabraknie największych nazwisk reprezentacji, włącznie z Natalią Bukowiecką, Ewą Swobodą, Piotrem Liskiem czy Pawłem Fajdkiem.
Bilety na sobotni mityng są jeszcze w sprzedaży na stronie MemorialKamili.pl. Organizatorzy spodziewają się, że w Kotle Czarownic znajdzie się ok. 40 tys. kibiców.
– To obok igrzysk i mistrzostw świata najlepsza impreza pod Słońcem. Bądźcie z nami, pomóżcie nam, a odpłacimy się wam wielkimi emocjami – zaprasza Bukowiecka.










Napisz komentarz
Komentarze