Fundacja Opus Unicus, która powstała, aby wnieść sztukę w naszą codzienność oraz miejsca nieoczywiste, podejmuje wiele starań, mających na celu promocję kultury i sztuki, szczególnie śląskiej. Dzięki swoim działaniom pomaga czerpać z pozytywnych aspektów obcowania ze sztuką, a wszystko po to, żeby wspomagać jej znaczenie w życiu jednostek, w tym przeciwdziałać barierom społecznym czy wykluczeniu środowiskowemu. Wśród wielu inicjatyw w naszym mieście, wymienić należy m.in. organizację wystaw i spotkań przy muzyce, pomoc w opiece nad dwoma zabytkowymi kościołami ewangelickimi czy współpracę z Muzeum Hutnictwa. Teraz przyszedł czas na kolejne przedsięwzięcie.
"Muzeum Hutnictwa – będzie doskonałą świątynią"
W ostatnim czasie, prezeska Fundacji Iwona Szoka, wystosowała do dyrektora Biblioteki Narodowej w Warszawie list, z prośbą o przekazanie na Śląsk dzieła literackiego pt. "Officina ferraria abo huta y warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego – hymn ku chwale kowali i hutników, ich pracy, umiejętności i tajemnic profesji".
- Pod Pańską opieką znajduje się wybitne śląskie, barokowe dzieło, istotne dla kultury śląskiej. Jest niczym Stary Testament Hutnictwa sprzed czasów Wielkiej Rewolucji Przemysłowej na Śląsku - rozpoczęła list Iwona Szoka.
Wspomniane dzieło Walentego Roździeńskiego z 1612 roku, było pierwszym polskim i jednym z pierwszych w Europie podręczników metalurgicznych. Niestety po śmierci autora, na ponad 300 lat zostało ono zupełnie zapomniane. Dopiero w 1929 roku ksiądz Leon Formanowicz odnalazł w Gnieźnie jedyny zachowany egzemplarz, co spotkało się z niemałym zainteresowaniem literaturoznawców. Z czasem, w niewyjaśniony dotąd sposób, oryginał dostał się w ręce prywatne, a następnie, w 1977 roku trafił jako dar do Biblioteki Narodowej w Warszawie, gdzie znajduje się do dziś.
- Jako że "Officina ferraria abo huta y warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego – hymn ku chwale kowali i hutników, ich pracy, umiejętności i tajemnic profesji" jest niczym Księga Ksiąg — w tym przypadku hutniczych, zwracamy się z uprzejmą prośbą o rozważenie przekazania jej Ziemi Śląskiej, miejsca jej powstania. Z powodu podziału tematycznego pomiędzy muzeami śląskimi – w naszej ocenie miejsce, które w całości poświęcone jest uczczeniu historii hutnictwa, czyli Muzeum Hutnictwa – będzie doskonałą świątynią – oddającą honory owemu barokowemu dziełu. W innych miejscach podobnie, jak i w Bibliotece Narodowej w Warszawie – będzie jedną z wielu ksiąg. W Muzeum Hutnictwa będzie niczym Biblia - podkreśliła w liście Iwona Szoka.
Znaczenie tego dzieła dla środowiska kultury śląskiej jest o tyle istotne, że wraz z prezeską Fundacji, o przybycie tego starodruku na Śląsk, apelują nie tylko muzealnicy, ale też osoby zaangażowane w promocję kultury naszego regionu. Pod listem podpisało się bowiem już około 160 osób w tym m.in. aktorka Grażyna Bułka, pisarz Zbigniew Rokita, dyrektor Teatru Korez Mirosław Neinert, malarz Piotr Naliwajko, współtwórca Big Bandu Śląskiego maestro Grzegorz Nagórski, rektor Akademii WSB prof. Zdzisława Zdacko-Pikiewicz, pułkownik Tadeusz Koczkowski, pisarka Mirella Waleczek oraz kilku radnych Miasta Chorzów.
"Założenie jest takie, że dobrami powinniśmy się dzielić"
Od wysłania listu minęło już trochę czasu, dlatego też skontaktowaliśmy się z panią Iwoną, aby sprawdzić czy udało się już uzyskać odpowiedź w tej sprawie.
- To nie jest prosty i oczywisty temat, dlatego że od strony instytucjonalnej można sobie wypożyczać zbiory. Natomiast w tej idei nie chodzi o pożyczenie w ciszy, w kuluarach, albo też niepożyczenie, tylko o to, żeby po pierwsze zwrócić uwagę na tę księgę, że ona w ogóle istnieje, a po drugie, żeby jednoczyć wokół wspólnych wartości regionalnych ludzi również spoza regionu. Ten list to jest tak naprawdę prośba o rozpatrzenie takiej opcji, ponieważ nie ma takiego trybu, w którym pan dyrektor mógłby sobie nam tak po prostu dać tę księgę. Dać to może nam minister, ale kultura wymaga zapytać posiadacza, czy rozpatrzy taką opcję, zainicjować jednostki instytucji kulturalnych, które mogą użyć procedur i już oficjalnie dogrywać takie przekazanie - mówi Iwona Szoka.
Póki co dyrektor Biblioteki Narodowej nie ustosunkował się do listu, dlatego też prośba o możliwość przekazania barokowego dzieła zostanie ponowiona we wrześniu. Za jakiś czas prośba ta skierowana zostanie również do Ministerstwa Kultury.
- To jest oddolna inicjatywa, która ma połączyć ludzi kultury i zwrócić uwagę na śląskie dziedzictwo kulturowe. Dlatego robione to jest w takiej formie, a nie innej. Bo to nie jest batalia o książkę, żeby komuś coś zabrać. To jest działanie zwracające uwagę na nasze dziedzictwo. Chcę też wyraźnie zaznaczyć, że nie jest to atak śląskiej kultury na polską czy warszawską, tylko prośba o współpracę. Dobrami powinniśmy się dzielić i je współposiadać, nie zawłaszczać - dodaje Iwona Szoka.
Warto tutaj dodać, że tak leciwa księga, jak "Officina ferraria" wymaga specyficznych warunków magazynowania. Oznacza to, że na wystawie mogłaby być tylko przez jakiś czas, potem na jej miejscu pojawiłby się hologram lub kopia konserwatorska.
- Ja na przykład nie widzę problemu, żeby księga ta po tym, jak 50 lat „leżakowała” w Bibliotece Narodowej, „poleżakowała” trochę u nas na Śląsku. W sercu chcę, żeby to było Muzeum Hutnictwa, ale równie dobrze może być to Muzeum Śląskie. Jakakolwiek ważna instytucja - nasza śląska! Potem oczywiście księga musiałaby wrócić do magazynów. I jeżeli wróciłaby w przyszłości na przykład do Archidiecezji Gnieźnieńskiej – ostatniego prawnego właściciela poematu, u którego znajduje się tysiące starodruków i manuskryptów, nawet takie, które pamiętają pierwszych królów Polski, no to zatoczylibyśmy krąg, czyli dzielilibyśmy się wspólnymi dobrami. Nie zawłaszczali, nie trzymali w magazynach, w ciszy, tylko budowali wspólnotę - podsumowuje Iwona Szoka.










Napisz komentarz
Komentarze