Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 5 grudnia 2025 10:00
Reklama Baner reklamowy
ReklamaBudowa i remont na Ceneo

To miasto jest w moim sercu

Rozmowa z Andrzejem Lampertem, solistą Opery Krakowskiej. Urodzony w Chorzowie artysta opowiada nam m.in. o tym jak wszedł w świat muzyki poważnej i wspomina lata spędzone na estradzie razem z zespołem PIN.
To miasto jest w moim sercu

Od jakiegoś czasu niełatwo złapać cię w Chorzowie. Co cię tu sprowadza?

To prawda. Na co dzień wraz z żoną i dziećmi mieszkam w Bielsku Białej. Niestety w ostatnim czasie rzadziej przyjeżdżam do Chorzowa, ze względu na ilość pracy i częste podróże. Dzisiaj spotykamy się tutaj przy okazji koncertu dla Julki, która urodziła się przedwcześnie i musiała stoczyć ciężką, bardzo nierówną walkę o swoje życie. Ten koncert charytatywny odbywający się w Starochorzowskim Domu Kultury, ma pomóc w zebraniu środków na jej rehabilitację. To są ogromne koszty. Czuję się zaszczycony, że mogę uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu. Ciężko było znaleźć odpowiedni termin, ale ostatecznie się udało i bardzo się z tego powodu cieszę. W tym miejscu dziękuję organizatorom za zaproszenie i gratuluję wszystkim zaangażowanym w to dzieło, konsekwencji w realizacji celu. Osobiście i szczególnie dziękuję Mirelli Malorny, znakomitej pianistce, która towarzyszyła mi przy fortepianie.

Zauważyłem, że dosyć często i chętnie uczestniczysz w tego rodzaju wydarzeniach.

Uważam, że są one bardzo ważne i potrzebne. Staram się nie odmawiać, a jeśli nie mogę wystąpić, to z bólem serca odmawiam. Uwielbiam śpiewać, a jeśli robiąc to mogę dodatkowo komuś pomóc, to czemu tego nie robić? Mój kalendarz jest napięty. To prawda, czasem jestem zmęczony, ale tego typu wydarzenia generują we mnie dodatkowe siły do działania. To świetna inicjatywa. Cieszy mnie to, że wielu ludzi podchodzi z entuzjazmem do takich akcji. Za każdym razem udaje się – w mniejszym bądź większym stopniu – pomóc potrzebującym dla których występujemy.

Jeszcze kilka lat temu występowałeś podczas podobnych koncertów z zespołem PIN. Wielu twoich fanów dopytuje o jego reaktywację. Kto przygląda się twojej działalności scenicznej zauważy jednak, że niemal całkowicie poświęciłeś się muzyce klasycznej.

Przypominałeś mi o jednym, szczególnym koncercie, który zagrałem z chłopakami z zespołu. Wtedy zbieraliśmy środki na działalność Hospicjum w Chorzowie. Wracając jednak do pytania: oczywiście nie zapomniałem o swojej przeszłości i 10-letniej pracy na scenie z zespołem PIN. Nie porzuciłem też zupełnie działalności estradowej. Bardzo chciałbym ze swoimi przyjaciółmi jeszcze coś zrobić. Co to będzie? Ciężko w tej chwili określić. Pomysłów jest dużo, ale jest jeszcze trochę za wcześnie, żeby mówić o konkretach. Obyśmy tylko byli zdrowi, oby wystarczyło nam motywacji i czasu, żeby to wszystko zrealizować.

W tej chwili moja działalność artystyczna skupia się na pracy w operze, ale od czasu do czasu biorę też udział w niszowych, typowo rozrywkowych projektach. Występowałem na przykład na Festiwalu Marka Grechuty, gdzie miałem przyjemność wystąpić razem z zespołem Anawa. Wykonywałem też „Nieszpory Ludźmierskie” (kompozycja Jana Kantego Pawluśkiewicza) i uczestniczyłem pojedynczych koncertach telewizyjnych. W tym roku mija 20 lat od „Szansy na sukces” z Marylą Rodowicz. To był mój pierwszy ważny występ w życiu. Mam pewne plany związane z tym mini-jubileuszem. To dobry moment by wydać swój własny materiał. Taki mam plan, marzenie... W tym momencie nic nie mogę obiecać, ale wierzę, że jesienią będę w stanie podać już jakieś konkrety.

Praca w operze daje ci więcej satysfakcji niż koncertowanie z kapelą?

To jest to, co na pewno chcę robić w najbliższych latach i dalej się w tym kierunku rozwijać. Kiedy poznałem profesor Helenę Łazarską, u której do dziś się uczę, podjąłem decyzję, że zaangażuję się w reedukację. Przez pierwsze lata jeździłem do Wiednia, gdzie na nowo poznawałem zagadnienia, z którymi miałem już styczność podczas studiów w katowickiej i krakowskiej Akademii Muzycznej. To wielkie szczęście, że poznałem panią profesor. Dzięki niej uwierzyłem w siebie i postanowiłem zająć się muzyką klasyczną.

Od ponad trzech lat jestem solistą Opery Krakowskiej. W tym czasie wiele się nauczyłem, udało się wiele poprawić w technice wokalnej, poznałem wiele znakomitych dzieł operowych. Przekonałem się też przy okazji, że jest to bardzo trudna praca. Trudniejsza niż ta na estradzie. Przede wszystkim dlatego, że wymaga szerokiej znajomości repertuaru operowego, doskonalenia techniki i umiejętności śpiewania w wielu językach. Praca solisty operowego to nieustanna nauka i podróże. To dziesiątki godzin prób i nieobecności w domu. Nagrodą za ten trud jest ogromna satysfakcja. Nie przypuszczałem, że kiedyś będę w stanie zajmować się tym gatunkiem muzycznym. Okazało się jednak, że z pomocą innych jestem w stanie wyjść poza pewne ramy i zdobyć się na odwagę osiągania kolejnych celów i „szczytów”.

Twoja kariera operowa to nie tylko występy w Operze Krakowskiej...

Tak, zdarzało mi się wystąpić w kilku innych operach w kraju i zagranicą. Niedawno wróciłem z przesłuchania w Kolonii i Bonn. To są takie moje próby sprawdzenia się, walki z tremą, przełamywania kolejnych barier. Nie tylko językowych, ale także tych, które siedzą w głowie i często ograniczają w zrobieniu czegoś, co wydaje się być ponad swoje możliwości. Dzięki temu mogłem stanąć na deskach Opery Narodowej Montpellier. Była to Traviata w reżyserii Jean-Paula Scarpitty. W austriackim Baden wystąpiłem natomiast w Czarodziejskim Flecie, w reżyserii Sebastiana Reinthallera. To mnie zachęciło, żeby próbować dalej. Później wykonywałem jeszcze Pasję św. Mateusza i Pasję św. Jana w Salzburgu. Mam mnóstwo wspaniałych wspomnień związanych z moimi podróżami po Europie.

To również duża presja. Jak sobie z nią radzisz?

W trudnych chwilach pomaga mi wiara. O tym mówię chętnie i często, bo uważam, że nie ma się czego wstydzić. Jestem oczywiście człowiekiem słabym i miewam swoje upadki. Religia jest jednak tym fundamentem, który pomaga mi zachować równowagę, odbić się kiedy jest źle.

Podróżujesz po całej Europie, mieszkasz w Bielsku-Białej, ale mimo to powtarzasz, że czujesz więź z Chorzowem...

Oczywiście, że tak. Za każdym razem wracam tu z wielką przyjemnością. Dziś mam okazję wystąpić w miejscu dla mnie szczególnym, czyli Starochorzowskim Domu Kultury. Przeżyłem tu kilka ważnych momentów mojego życia. Jednym z nich była próba z Mirkiem Bregułą przed koncertem Stróżów Poranka. To tutaj spotykałem się też na pierwszych próbach z zespołem PIN. Tutaj zagraliśmy nasz pierwszy, akustyczny koncert. W tych murach prowadziłem swego czasu zajęcia z emisji głosu. Mówiąc najprościej: spędziłem tu sporo czasu.

Urodziłem się i wychowałem się co prawda w Chorzowie II, ale zawsze ciągnęło mnie do Chorzowa Starego. To miasto już na zawsze będzie w moim sercu. Tu nadal jest też moja rodzina. Tak się potoczyło moje życie, że obecnie mieszkam gdzie indziej, ale cały czas mam plany związane z Chorzowem. W tym momencie inwestuję swój czas w pracę i własny rozwój, ale kiedyś chciałbym tu uruchomić kilka kulturalnych inicjatyw. To jest nasz heimat i mam nadzieję, że w przyszłości będziemy się tu często spotykać.

Rozmawiał Tomasz Breguła

***

(Wywiad został przeprowadzony 3 marca, więcej informacji na temat koncertu charytatywnego dla Julki, można przeczytać tutaj: https://www.tubachorzowa.pl/artykul/1799,zagraja-dla-julii, przyp. red.)

 

Fot.: "Don Pasquale" w Operze Krakowskiej. Na zdj. Grzegorz Szostak i Andrzej Lampert. Autor zdjęcia: Ryszard Kornecki.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze

Autor komentarza: slazakTreść komentarza: Czy to znowu próba rozmontowania parku?! Najpierw wycinanie drzew i sprzedaz parku pod budowę blokow a teraz demontaż symboli parku?!Data dodania komentarza: 4.12.2025, 19:48Źródło komentarza: Żyrafa wciąż bez głowy. I chyba jeszcze długo jej nie odzyskaAutor komentarza: Woda może się i rozchodzi, ale układy i znajomości nieTreść komentarza: Chorzów ma pecha. Anna Piontek miejskim konserwatorem zabytków. Trybunę stadiony Ruchu powstałą w 1937 roku, już skasowała. Teraz opowiada głupoty o wodzie, która się rozchodzi. Ta pani była dyrektorem Muzeum Ziemi PAN. Zaledwie po dwóch latach swoich rządów w muzeum, wyleciała ze stołka. Otrzymała dymisję w połowie dyrektorskiej kadencji. Oczywiście w reklamowaniu się na Fejsie, czy innych społecznościowych mediach, nic o tym nie wspomni. Jest mistrzynią autoreklamy. Z wykształcenia jest jedynie magistrem. Teraz mieszkańcy Chorzowa muszą doświadczać jej działań.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 19:42Źródło komentarza: Zespół ds. transformacji śródmieścia zabrał głos. “Jesteśmy w stanie przywrócić światłość temu miejscu”Autor komentarza: jolaTreść komentarza: Bez stadionu miasto może funkcjonować ,bez drogi niebawem pustynia.Może kolega dużego Bu pomoże.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 18:36Źródło komentarza: Prace rozbiórkowe przy Cichej 6 trwają w najlepsze. Ze stadionu zniknęła już legendarna OmegaAutor komentarza: W.Treść komentarza: Możecie sobie mówic o Kotali co chcecie, ale nie tknął stadionu dopóki nie było pieniędzy na nowy. Nie było, to nie ruszał. A cukierek? Kasy na stadion nie ma, kasy nie będzie, stadionu teraz też już nie ma, pozwolenia na budowę nie ma a jak będzie to nie wiadomo jaki. Mieliśmy stadion wyłoniony w konkursie arch. na 12.000 z możliwością rozbudowy na mecz do 16.000 i w zupełności wystarczylo. Teraz będziemy się zadłużać na kolosa 22.000 za nie wiadomo w sumie ile, bo przecież 400.000.000 to czysta teoria, a w sumie nawet nie wiadomo jaki ten projekt będzie.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 14:35Źródło komentarza: Prace rozbiórkowe przy Cichej 6 trwają w najlepsze. Ze stadionu zniknęła już legendarna OmegaAutor komentarza: J.Treść komentarza: Ciężko o wypadek w mieście, które stoi w korkach i w mieście, w którym ograniczono ruch przez zamknięcie estakady.Data dodania komentarza: 4.12.2025, 11:19Źródło komentarza: Znamy już wyniki IV edycji Rankingu Miast Zrównoważonej Mobilności. Wśród docenionych znalazło się Miasto ChorzówAutor komentarza: MieszkaniecTreść komentarza: Do szkoły podstawowej nr 22 ma być przeniesiona szkoła specjalna która mieści na na 3 Maja. Dyrektorka ze szkoły specjalnej to rodzina prezydenta miasta.Data dodania komentarza: 3.12.2025, 21:52Źródło komentarza: Miasto chce połączenia SP22 i Ligonia. “My rodzice się na to nie zgadzamy”
Reklama
Reklama
Reklama