Mieszkańcy Chorzowa z niepokojem obserwowali ostatnio miejski rynek, a dokładnie dwie z jego egzotycznych mieszkanek – palmy Hildę i Trudę. Ich lekko podsuszony wygląd wzbudził obawy, że tropikalny klimat miasta okazał się dla nich zbyt surowy. Na szczęście, jak uspokajają miejscy urzędnicy, nie ma powodu do paniki!
Jak się okazuje, Hilda i Truda są pod stałą opieką specjalistów. Firma odpowiedzialna za ich pielęgnację, mająca umowę z urzędem miasta, zapewnia, że palmy są regularnie monitorowane. Eksperci tłumaczą, że obecny stan to prawdopodobnie efekt stresu transportowego oraz leczenia po wcześniejszym ataku szkodników.
Wygląda na to, że nawet palmy mają swoje zdrowotne perypetie i potrzebują trochę czasu, by dojść do siebie po trudach przenosin i choroby. Można by rzec, że przechodzą intensywną rekonwalescencję, by znów dumnie prezentować swoje zielone korony.
A co z trzecim muszkieterem chorzowskiej flory? Niestety, Bercik, bo o nim mowa, w tym roku wziął "L4”... Jak przekazał chorzowski urząd miasta, palmowy pacjent został w miejscu, gdzie "specjaliści od zieleni miejskiej troskliwie się nim zajmą". Wygląda na to, że Bercik potrzebuje intensywniejszej opieki, być może nawet jakiegoś palmowego sanatorium?
Najwyraźniej Hilda i Truda nie najlepiej znoszą bycie pod ciągłą obserwacją, a Bercik wolał w ogóle zniknąć z oczu publiczności, by w spokoju dojść do siebie po palmowych perypetiach. Rozumiemy, ale mamy też nadzieję, że chorzowskie palmy szybko odzyskają wigor i już niedługo będą dumnie zdobić centralny punkt Chorzowa.
Napisz komentarz
Komentarze