Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
ReklamaBudowa i remont na Ceneo

Nigdy się nie zatrzymam

Rozmowa z Maciejem „Sową” Browarskim, zawodnikiem MMA, reprezentującym barwy klubu Spartan Chorzów.
Nigdy się nie zatrzymam

W pierwszej kolejności chciałbym zapytać o twoją ostatnią walkę, która odbyła się w 2 grudnia Chorzowie, podczas gali Spartan Fight 9. Nie wszystko poszło po twojej myśli...

To nawet za mało powiedziane. Zdarzyło się coś, czego nie przewidywałem w najczarniejszych scenariuszach. Przyszedł moment zawahania, otrzymałem cios, po którym mogłem zrobić mnóstwo rzeczy, ale wybrałem najgorszą z możliwych. Mogłem klinczować lub wziąć przeciwnika na dystans, żeby mieć chwilę na dojście do siebie, ale nie zdecydowałem się na żadną z tych opcji. To nie był cios nokautujący, była jeszcze szansa, żeby się otrząsnąć i być może nawet wygrać tę walkę. Po ciosie poszedłem jednak od razu do przodu, a przeciwnik to wykorzystał, co zaważyło na wyniku pojedynku. To nie było mądre posunięcie z mojej strony, ale najważniejsze, że choć mocno poobijany, to jednak wróciłem cały i zdrowy do domu, a teraz możemy tutaj rozmawiać. Pijemy kawę, ręce mi się jeszcze nie trzęsą, więc jest dobrze.

Takie doświadczenia cię podłamują czy mobilizują do jeszcze cięższej pracy?

Mówi się, że zwycięstwa rozleniwiają, a porażki zawsze czegoś uczą, i to jest prawda. Po odniesionym zwycięstwie nie analizujemy walki tak szczegółowo, jak wtedy, kiedy przegrywamy. To byłoby świetne, gdyby te momenty zawsze można było przekuć w sportową złość, która mobilizuje do wytężonej pracy, ale niestety nie zawsze tak jest. Pierwszą moją myślą po ostatniej gali było to, żeby jak najszybciej wrócić na ring. Później zacząłem jednak przychodzić na treningi i poczułem, że jestem wypalony.

Nie chodziło nawet o brak motywacji, a napięty terminarz. Po jednej walce miałem tydzień przerwy, a potem znów musiałem wskoczyć na najwyższe obroty, żeby przygotować się do kolejnej. Tak wyglądał cały mój poprzedni rok. Nie mogłem odpuszczać, zawsze trzeba było dawać z siebie sto procent. W końcu pomyślałem, że potrzebuję trochę luzu, że chcę znów czerpać satysfakcję z treningów. Poczuć, że są dla mnie frajdą, a nie tylko przymusem. Kiedy te warunki zostają spełnione, nabieram głodu rywalizacji, ponownie chcę stanąć do walki, a tego potrzebuje każdy zawodnik.

Wspomniałeś, że zwycięstwa rozleniwiają. Ty miałeś moment w swojej karierze, w którym tak długo dopisywałeś kolejne wygrane na swoje konto, aż w końcu straciłeś czujność?

Nie mam takiej natury, żeby osiadać na laurach, ale jestem tylko człowiekiem i nie wykluczam, że w pewnym momencie mogłem stracić czujność. Niemniej potrzeba rywalizacji jest bardzo ważną, nieodłączną częścią mojego życia, która nieustannie popycha mnie do przodu. Nie pozwalam sobie na przesadne zachwyty nad sobą, nawet jeśli mogę mieć powody do zadowolenia. Trenuję od najmłodszych lat, ale nie zawsze były to sporty walki. Kiedy byłem dzieckiem i nie zrozumiałem jeszcze, że nie jestem stworzony do piłki nożnej, byłem trampkarzem w Ruchu Chorzów. Lubiłem grać, trenować, i choć nie brakowało mi chęci oraz umiejętności, to wykluczyły mnie warunki fizyczne, które są szczególnie ważne w przypadku bramkarza - bo na tej pozycji grałem. Od najmłodszych lat miałem w sobie ducha walki, który pozostał ze mną do dziś. Nie było takiej chwili, w której poczułbym na tyle świetny by pomyśleć, że nie muszę się już starać.

Widziałem w życiu wielu ludzi, którzy byli obdarzeni dużym talentem, ale on ich rozleniwiał, nie dawali z siebie wystarczająco dużo na treningach. Natomiast osoby, które wystartowały z gorszej pozycji, ale ciężko nad sobą pracowały, stopniowo zmniejszały dysproporcje dzielące ich od tych znacznie lepiej predysponowanych, aż w końcu stawali się od nich lepsi. To właśnie ci pracusie osiągają sukces. Nie tylko w sportach walki, ale też w piłce nożnej, czy w innych dyscyplinach i dziedzinach życia. Talent jest ważny, ale jeśli nie poprze się go ciężką pracą, trudno liczyć na sukces. Nawet jeżeli jest się najlepszym – a ja się do takich osób nie zaliczam - to trzeba wiedzieć, że inni zrobią wszystko, żeby ci dorównać. Czując na plecach ich oddech, nie można się zatrzymywać, trzeba cały czas stawać się lepszym.

Ty nigdy się nie zatrzymujesz?

Nigdy. Przynajmniej nie w tym sensie.

Jak to się stało, że zacząłeś trenować sporty walki, skoro zaczynałeś od piłki nożnej?

Trzeba byłoby chyba zacząć od tego, że mój wujek jest zapaśnikiem. Kiedy byłem mały, poszedłem do jego szkółki z dwoma kolegami. Treningi odbywały się na starej sali zapaśniczej AKS-u - tam, gdzie teraz znajduje się centrum handlowe. Mieliśmy rozgrzewkę zapaśniczą, robiliśmy przewroty, trening ogólnorozwojowy i te sprawy... w pewnym momencie mieliśmy zrobić salto. Tłumaczyłem wujkowi, że nie potrafię, ale on nie odpuszczał. Nałożył na mnie taką presję, że o ile dobrze pamiętam, rozpłakałem się i zniechęciłem do dalszych treningów. Mój wujek jest dobrym człowiekiem i trenerem, ale jest przy tym dość surowy. Zniechęcił mnie do sportów walki na długie lata.

Nie zmienia to jednak faktu, że jeżeli chciałbym zacząć trenować zapasy jako dorosły człowiek, to na pewno zwróciłbym się do niego. Wracając jednak do twojego pytania – wybrałem ostatecznie sporty walki, ponieważ jest to czystsza forma rywalizacji, niż ma to miejsce w przypadku piłki nożnej. Tu nie ma ustawionych walk, a kiedy wychodzisz na ring, możesz liczyć tylko na siebie. Nie posiadasz wsparcia dziesięciu innych zawodników, którzy wybiegają z tobą na boisko. Stajesz do walki i albo wygrywasz, albo przegrywasz. Dałem sobie spokój z piłką nożną, chociaż nie ukrywam, że większą sympatią darzę właśnie ten sport, niż MMA.

Trochę mnie zaskoczyłeś...

Tak to wygląda, chociaż uczciwie muszę przyznać, że nie chodzę na mecze i piłka nożna nie jest już mi tak bliska jak kiedyś.

Co czuje zawodnik wychodząc na ring? Adrenalinę, złość, strach...?

Adrenalinę na pewno, sportową złość też... a strach? To naturalna ludzka reakcja. Jeśli wychodzisz na ring, i go nie odczuwasz, to jest to znak, że nie wszystko jest z tobą w porządku. Strach musi być obecny, ważne jednak, żeby nie był paraliżujący, powinien być wręcz czynnikiem motywującym. Każdy w sposób indywidualny podchodzi do takich spraw, ale ja staram się przekuć to uczucie w coś, dzięki czemu jestem silniejszy. Walka jest zwieńczeniem całego okresu przygotowawczego. To moment, w którym powinno odczuwać się również największą radość, jeśli weźmiesz pod uwagę wysiłek poniesiony przez zawodnika, bo to on pozwolił na to, że do niej stanął. Walce towarzyszy wiele emocji. Czuć adrenalinę, strach, ekscytację, zmysły się wyostrzają... To zupełnie naturalne.

Krążą różne opinie o sportach walki. MMA nieustannie zyskuje na popularności, ale według wielu osób, jest dyscypliną zbyt brutalna. Co o tym sądzisz?

Powoli kształtuje się odrębna dyscyplina, jaką jest MMA, ale tak naprawdę wszystko co znajduje w niej swoje zastosowanie, wywodzi się z innych sportów, takich jak boks, ju-jitsu, zapasy... lista jest naprawdę długa. Z jednej strony rozumiem skąd się wzięła ta zła sława. Nie można zaprzeczyć, że jest to brutalny sport. Rękawice są mniejsze, przez co zawodnicy wyrządzają sobie większą krzywdę, niż na przykład w boksie. Poza tym jesteśmy zamykani w klatce... Zawodnik MMA po trzech rundach wygląda niejednokrotnie gorzej niż bokser po jedenastu. Z drugiej strony, wzajemny szacunek zawodników, którzy stają ze sobą do walki, jest jednak ten sam. Oczywiście zdarzają się skrajne przypadki. Bywa tak, że znajdzie się ktoś, kto wychodząc do ringu, chce zrobić krzywdę przeciwnikowi, ale to nie dotyczy tylko MMA. Rozsądny człowiek, trenujący od wielu lat, powinien wiedzieć, że w walce chodzi o sportową rywalizację, z której każdy chce wyjść cały, nie odnosząc złamań i poważnych kontuzji. Każdy musi w zgodzie z własnym sumieniem ocenić czy jest to dyscyplina, którą chce obserwować z wysokości trybun lub samemu zacząć ją trenować.

Twoim zdaniem to dobry trend, żeby dzieci trenowały w szkółkach MMA? Zdarza się to coraz częściej.

To zależy w jakim wieku...

W Spartanie przyjmowane są nawet przedszkolaki.

Tak, ale te dzieciaki nie przychodzą na treningi MMA, tylko na ogólnorozwojowe. Nie może im się stać przy tym żadna krzywda. Typowy trening MMA zaczyna się najwcześniej w wieku 15 lat. Oczywiście dziecko musi mieć wtedy zaświadczenie ze zgodą rodzica. Zajęcia dla młodszych uczestników nie mają nic wspólnego z biciem się czy stosowaniem dźwigni. W wielu dyscyplinach przyjmuje się dzieciaki już od piątego roku życia, ale trening jest wówczas dostosowywany do ich wieku. Tak ja w życiu, wszystko powinno odbywać się według pewnego cyklu, w odpowiednim czasie.

Co można wynieść z treningów? Takie zajęcia kształtują charakter od najmłodszych lat?

Moim zdaniem tak. Uczą dyscypliny i systematyczności, a także tego, że osiągnięte efekty zależą od nakładów pracy włożonej w trening. Trzeba jednak pamiętać, że dziecka nie można do niczego zmuszać, ona samo musi chcieć ćwiczyć. Wywieranie presji może przynieść więcej szkód, niż korzyści. W skrajnych przypadkach, może nawet zniechęcić do uprawiania wszelkich form aktywności fizycznej, na resztę życia. Zadaniem rodzica jest otwieranie przed dzieckiem furtek. Nie można przenosić na nie własnych, często niespełnionych, ambicji. Niestety wielokrotnie spotykałem się w swoim życiu z taką postawą: rodzic przychodził na trening i krzyczał na młodego, kiedy nie kopnęło prosto piłki, albo nieumiejętnie wykonywał jakieś ćwiczenie. Trzeba zachować zdrowy rozsądek i zachęcać dziecko do rozwijania się w tym kierunku, w jakim dobrze się czuje. Jeśli złapie bakcyla, jest szansa, że osiągnie sukces. Sam mam trzyletnie dziecko i powolutku otwieram przed nim te furtki.

Na zakończenie spytam o twoją karierę sportową – jakie stawiasz przed sobą cele na najbliższe miesiące i co chciałbyś jeszcze osiągnąć w karierze zawodniczej.

Mam kontrakt ze Spartanem, który w czerwcu ma organizować kolejną galę w Chorzowie, więc pierwszym celem, będzie zaprezentowanie się tam z dobrej strony. Być może coś się wydarzy w kontekście kick-boxingu, ale póki co nie znam żadnych konkretów. Teoretycznie mam jeszcze umowę z FEN-em, chociaż szczerze mówiąc, nie wiem nawet, czy ona jeszcze obowiązuje. Minęło parę lat od ostatniej walki, którą stoczyłem dla tej organizacji, i od tego momentu cisza z ich strony. Jestem zdrowy, wciąż chcę walczyć, ale nie mam dalekosiężnych planów. Niedawno skończyłem 37 lat i świata już nie podbiję. Nie cierpię jednak z tego powodu. Oczywiście, jak każdy zawodnik, chcę wygrywać, ale nie spinam się, nie mam przerostu ambicji. Sport jest bardzo ważny, ale nie najważniejszy. Tak jak mówiłem - nigdy się nie zatrzymuję, zawsze prę do przodu, ale mam jeszcze kilka innych misji do wykonania w życiu, niekoniecznie związanych ze sportem.

Rozmawiał Tomasz Breguła


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ostatnie komentarze
Autor komentarza: LarsTreść komentarza: Walnięty to ty jesteś się ciesz że u nas nie ma jak na zachodzie tam wszystko zabierają do domu wraz z kawałkami murawy, bramkami, siatkami, krzesełka itp dla nich to świętość. Nie jesteś kibicem nie jesteś zawiązany chyba z żadnym klubem nie masz pasji tylko porolowane zwoje mózgowe i się g znasz i w d byłeś. Siedź tam dalej w tej swojej norze.Data dodania komentarza: 3.07.2025, 18:06Źródło komentarza: Krzesełka ze stadionu przy Cichej 6 pójdą na sprzedaż! Pojawią się z certyfikatem ich autentycznościAutor komentarza: ŚlązakTreść komentarza: Ale trzeba być walniętym zeby sobie do domu zabrać krzesełko ze stadionu! Upadek społeczeństwa!Data dodania komentarza: 3.07.2025, 14:09Źródło komentarza: Krzesełka ze stadionu przy Cichej 6 pójdą na sprzedaż! Pojawią się z certyfikatem ich autentycznościAutor komentarza: ŚlązakTreść komentarza: Śmiechu warte buhaha kilka miesiecy!Data dodania komentarza: 2.07.2025, 06:06Źródło komentarza: Gryfnie jednak “niy pitnie” z Chorzowa. Prezydent oferuje 50% zniżki na miejskie lokale!Autor komentarza: ChapkaTreść komentarza: Główny zarzut jest tak mętny, że podejrzewam, że żadnego aresztu nie będzie.Data dodania komentarza: 1.07.2025, 14:09Źródło komentarza: Były prezydent Chorzowa z wnioskiem o areszt!Autor komentarza: ŚlązakTreść komentarza: Jak to możliwe ze taka kanalia jak k....jeszcze ma coś do powiedzenia po tylu latach partactwa?! Jak tych ludzi mozna legalnie wywalić do prawdziwej pracy zeby na starość nabrali pokory i szacunku do mieszkańców!Data dodania komentarza: 30.06.2025, 20:43Źródło komentarza: Audyt krajobrazowy przyjęty. Nie pomogła blokada mównicy. “Park Śląski został pozbawiony ochrony”Autor komentarza: AmigoTreść komentarza: Bo jest kilka kilometrów krócej niż jechać po obwodzie Chorzowa czy to z lewej czy z prawej strony?!Data dodania komentarza: 30.06.2025, 01:58Źródło komentarza: Maciej Franta: "W innej sytuacji nikt by nie przetestował zamknięcia estakady"
Reklama
Reklama